niedziela, 15 czerwca 2014

#8 Wyjaśnimy to jutro.

                                                       ****** Oczami Olivii ******

            Kolacja minęła niesamowicie. Pod jej koniec Riker dał mi swoją marynarkę. Miałam mu ją oddać   na   następny dzień. Podwiózł mnie pod dom. Pocałował mnie w policzek na dobranoc. Weszłam do domu i usłyszałam łkanie. Była to Genevive. Ona i Ross wyszli wcześniej z kolacji. Podeszłam do drzwi od jej pokoju i zapukałam.

-Gen mogę wejść? - spytałam.
-Tak – powiedziała szlochając.

Weszłam przez drzwi i zobaczyłam ją całą zapłakaną. Na około porozrzucane były chusteczki oczywiście brudne z tuszu. Podeszłam do niej pogłaskałam po głowie.

-Co się stało? - spytałam patrząc na jej napuchniętą od łez twarz.
-Ross powiedział do mnie zamiast Gen lub Genevive to Laura. - wytłumaczyła rozpłakując się od nowa.
-Załatwię to. - powiedziałam wściekle.

       Wzięłam marynarkę Riker'a i założyłam na plecy. Wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Przeszłam przez ulicę i zaczęłam walić w drzwi domu Lynch'ów i Ell'a. Drzwi otworzył mi drzwi Riker.

-Hej coś się stało?- zapytał nieświadomie.
-Gdzie jest Ross? - mówiłam wkurzona.
-Ross śpi. O co chodzi?- dążył dalej, łapiąc mnie za ramiona abym nie weszła do środka. -Powiedział do mojej siostry zamiast Gen Laura. - mówiłam dalej wkurzonym głosem.
-Rozumiem co teraz czujesz ale wszyscy śpią. Załatwimy to jutro. - mówił spokojnie.
-Nie dam rady jej uspokoić ona się w nim zakochała. Nie była tak smutna od wypadku rodziców. - krzyczałam ze łzami w oczach, nie lubiłam mówić o rodzicach zawsze chciało mi się płakać.
-Pójdę z tobą razem damy radę. - zapewniał.
-Jesteś pewny? - pytałam spokojniej.
-Tak. - odpowiedział łagodnie ale stanowczo.
-Okej chodź. - rzuciłam i szłam w stronę domu.

           Weszliśmy do domu, zaprowadziłam Riker'a pod drzwi pokoju Genevive. Ten zapukał, siostra wpuściła go do pokoju. Zamknął za sobą drzwi słyszałam tylko jak szeptał. Najwidoczniej udało mu się ją uspokoić. Wtedy kamień spadł mi z serca a napełnione wcześniej łzy wypłynęły jedna po drugiej. Przypomniałam sobie rodziców. Jacy byliśmy szczęśliwi, jaka Gen była szczęśliwa i ja. Z tych wspomnień wyrwał mnie blondyn, który wychodził z pomieszczenia w którym dziwczyna najwidoczniej usnęła.

-Jak to zrobiłeś – spytałam. To nic wielkiego.
-Powiedziałem jej, że porozmawiam z Ross'em i że wszystko się jakoś ułoży. - odpowiedział.
-A ty? Dlaczego płakałaś? - spytał wycierając moją twarz z łez.
-Myślałam o rodzicach. - popłynęły kolejne łzy.
-Wiesz, jeśli chcesz mogę zostać i opowiesz mi wszystko. Co ty na to? - mówił tak spokojnie.
-Mógłbyś? - spytałam, był pierwszą osobą której chciałam o tym opowiedzieć.
-Tak. Zostać? - spytał na co ja tylko pokiwałam głową przytakująco.

Weszliśmy do mojego pokoju Riker usiadł na łóżku a ja poprosiłam aby się nie odwracał bo chcę się przebrać. Lecz gdy byłam już przebrana pociągnął mnie z tyłu na łóżko, przez chwilę się śmiałam. Gdy już przestałam nachylił się do mnie i mnie pocałował. Czułam się jak w niebie, motylki latały mi w brzuchu. A ja myślałam, że jestem w najpiękniejszym śnie na świecie.

  Mam nadzieję, że rozdział 8 się podoba. Chciałabym podziękować Ronnie Lynch dzięki której, miałam motywację! :) Komentujesz=Motywujesz! :*

5 komentarzy:

  1. Rozdział super, wogóle cały blog jest extra. Dodawaj szybko nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę że jeszcze dziś dodam. Zabieram się do roboty! :D

      Usuń
  2. Super rozdział =] Proszę dodaj jeszcze dzisiaj pare rozdziałów :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Aww <3 Jakie to słodkie!! Wkońcu się pocałowali! :)
    Czekam na next oczywiście ;>
    Ja też dziękuję za to że zmieniłaś rodzaj czcionki ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Głupia Laura! A rozdział boskki!

    OdpowiedzUsuń