****** Oczami Olivii ******
Kolacja minęła niesamowicie. Pod jej
koniec Riker dał mi swoją marynarkę. Miałam mu ją oddać na
następny dzień. Podwiózł mnie pod dom. Pocałował mnie w
policzek na dobranoc. Weszłam do domu i usłyszałam łkanie. Była
to Genevive. Ona i Ross wyszli wcześniej z kolacji. Podeszłam do
drzwi od jej pokoju i zapukałam.
-Gen mogę wejść? - spytałam.
-Tak – powiedziała szlochając.
Weszłam przez drzwi i zobaczyłam ją
całą zapłakaną. Na około porozrzucane były chusteczki oczywiście
brudne z tuszu. Podeszłam do niej pogłaskałam po głowie.
-Co się stało? - spytałam patrząc
na jej napuchniętą od łez twarz.
-Ross powiedział do mnie zamiast Gen
lub Genevive to Laura. - wytłumaczyła rozpłakując się od nowa.
-Załatwię to. - powiedziałam
wściekle.
Wzięłam marynarkę Riker'a i
założyłam na plecy. Wyszłam z domu trzaskając drzwiami.
Przeszłam przez ulicę i zaczęłam walić w drzwi domu Lynch'ów i
Ell'a. Drzwi otworzył mi drzwi Riker.
-Hej coś się stało?- zapytał
nieświadomie.
-Gdzie jest Ross? - mówiłam wkurzona.
-Ross śpi. O co chodzi?- dążył
dalej, łapiąc mnie za ramiona abym nie weszła do środka.
-Powiedział do mojej siostry zamiast Gen Laura. - mówiłam dalej
wkurzonym głosem.
-Rozumiem co teraz czujesz ale wszyscy
śpią. Załatwimy to jutro. - mówił spokojnie.
-Nie dam rady jej uspokoić ona się w
nim zakochała. Nie była tak smutna od wypadku rodziców. -
krzyczałam ze łzami w oczach, nie lubiłam mówić o rodzicach
zawsze chciało mi się płakać.
-Pójdę z tobą razem damy radę. -
zapewniał.
-Jesteś pewny? - pytałam spokojniej.
-Tak. - odpowiedział łagodnie ale
stanowczo.
-Okej chodź. - rzuciłam i szłam w
stronę domu.
Weszliśmy do domu, zaprowadziłam
Riker'a pod drzwi pokoju Genevive. Ten zapukał, siostra wpuściła
go do pokoju. Zamknął za sobą drzwi słyszałam tylko jak szeptał.
Najwidoczniej udało mu się ją uspokoić. Wtedy kamień spadł mi z
serca a napełnione wcześniej łzy wypłynęły jedna po drugiej.
Przypomniałam sobie rodziców. Jacy byliśmy szczęśliwi, jaka Gen
była szczęśliwa i ja. Z tych wspomnień wyrwał mnie blondyn,
który wychodził z pomieszczenia w którym dziwczyna najwidoczniej
usnęła.
-Jak to zrobiłeś – spytałam. To
nic wielkiego.
-Powiedziałem jej, że porozmawiam z
Ross'em i że wszystko się jakoś ułoży. - odpowiedział.
-A ty? Dlaczego płakałaś? - spytał
wycierając moją twarz z łez.
-Myślałam o rodzicach. - popłynęły
kolejne łzy.
-Wiesz, jeśli chcesz mogę zostać i
opowiesz mi wszystko. Co ty na to? - mówił tak spokojnie.
-Mógłbyś? - spytałam, był pierwszą
osobą której chciałam o tym opowiedzieć.
-Tak. Zostać? - spytał na co ja
tylko pokiwałam głową przytakująco.
Weszliśmy do mojego pokoju Riker
usiadł na łóżku a ja poprosiłam aby się nie odwracał bo chcę
się przebrać. Lecz gdy byłam już przebrana pociągnął mnie z
tyłu na łóżko, przez chwilę się śmiałam. Gdy już przestałam
nachylił się do mnie i mnie pocałował. Czułam się jak w niebie,
motylki latały mi w brzuchu. A ja myślałam, że jestem w
najpiękniejszym śnie na świecie.
Mam nadzieję, że rozdział 8 się podoba. Chciałabym podziękować Ronnie Lynch dzięki której, miałam motywację! :) Komentujesz=Motywujesz! :*
Rozdział super, wogóle cały blog jest extra. Dodawaj szybko nexta ;)
OdpowiedzUsuńMyślę że jeszcze dziś dodam. Zabieram się do roboty! :D
UsuńSuper rozdział =] Proszę dodaj jeszcze dzisiaj pare rozdziałów :)))
OdpowiedzUsuńAww <3 Jakie to słodkie!! Wkońcu się pocałowali! :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next oczywiście ;>
Ja też dziękuję za to że zmieniłaś rodzaj czcionki ;)
Głupia Laura! A rozdział boskki!
OdpowiedzUsuń