Byłam w niebie. Do póki
nie rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Teraz byłam pewna, że jest to
Rydel. I się nie myliłam, była to ona.
-A tu co się wyprawia?-
spytała z rozbawioną miną.
-Nic po prostu nic. -
powiedziałam i odsunęłam się od Riker'a.
-Okej okej. Riker chodź
do domu musimy się przebrać. - powiedziała blondynka.
-Taa masz racje. Do
zobaczenia – powiedział patrząc na mnie.
Wyszli. Zostałam sama. Z
nudów postanowiłam włożyć ubrania do szafy. Lecz przeszkodziło
mi tym razem pukanie do drzwi. Poszłam je otworzyć. Stał w nich
mężczyzna.
-Olivia Hannelius? -
spytał.
-Tak, to ja o co chodzi?
- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Mamy pani kartony. -
wyjaśnił wąsaty pan.
-Ahh tak, zapomniałam o
nich. Poczeka pan tylko pójdę po pomoc. - poprosiłam
a mężczyzna tylko pokiwał głową.
Poszłam do Lynch'ów
poprosić o pomoc. Zadzwoniłam dzwonkiem. Drzwi otworzył mi Rocky.
Ku mojemu zdziwieniu był ubrany inaczej. Miał na obie luźną
wyblakło zieloną koszulkę na niej biała marynarka i czarne rurki
bez dziur. A na rękach miał rzemyki i tym podobne.
-Przyszły rzeczy i
chciałam się zapytać czy oferta pomocy jest nadal dostępna. -
powiedziałam.
-Wiesz wszyscy się
jeszcze stroją. Ale ja mogę ci pomóc. - odpowiedział chłopak.
-Naprawdę? - spytałam
nie dowierzając.
-Tak jasne chodźmy. -
powiedział z lekkim uśmiechem.
Rocky zamknął za sobą
drzwi i podążył za mną do ciężarówki. Podsadził mnie do jej
środka, podawałam mu paczki a on kładł je na chodniku. Myślę,
że w około 15 minut się wyrobiliśmy. Wziął mnie na ręce aby
mnie wyciągnąć z zaczynającego jechać wozu. Patrzyliśmy jak
odjeżdża. Gdy odjechała popatrzeliśmy na drzwi od domu Lynch'ów.
Na moje nieszczęście wszyscy tam stali i patrzyli się na nas jak w
obraz. Popatrzeliśmy na siebie i brunet w końcu postawił mnie na
ziemie. Obydwoje byliśmy lekko speszeni.
-Dziękuję za pomoc. -
powiedziałam cicho.
-Nie ma sprawy dla ciebie
zawsze. - po powiedzeniu tego zdania ,,wysłał" mi całusa na
co ja zachichotałam.
Nim się obejrzałam
podszedł do mnie Riker i zaczął mnie wypytywać o Rocky'ego.
-Jesteście razem? -
spytał.
-Nie a nawet jeśli to
tobie i tak nie zależy. - powiedziałam z lekką pogardą.
-Zależy i to bardzo. A
więc odpowiedz mi. Jesteście razem? - dopytywał.
-Nie, nie jesteśmy. -
odpowiedziałam nie patrząc mu w oczy.
-To powiedz mi co z nami?
- spytał podnosząc mój podbródek aby zobaczyć moje oczy.
-Hej! Jesteśmy nie
spóźniliśmy się?! - krzyczeli Ross z Gen.
Odsunęliśmy się od
siebie. Każdy zaczął wnosić kartony. Minęło może 20 minut i
wszystkie pudła były w środku. Niestety musieliśmy jechać na dwa
samochody. W jednym byli Genevive, Ross, Rydel, Ell i Rocky. Ja
musiałam jechać sama z Riker'em. W środku cieszyłam się jak
dziecko z lizaka.
Dziękuję za nexta ^^^^^^ Jest super<3 i ta akcja z Rockym ^^ Fajnie że ze wszystkimi chłopakami (oprócz Ell'a) jest temat :3
OdpowiedzUsuńW następnym rozdziale będzie dużo Rydellington! :D
UsuńRydellington! <33 Weź bo nie wytrzymam ^^
UsuńJuż napisany dodaje! :D
UsuńJeej super rozdział :)))) Proszę dodaj jeszcze dzisiaj !!!!
OdpowiedzUsuńPostaram się ale niczego nie obiecuję.
Usuń