-Dziękuję Ci –
powiedziała miło blondynka.
-Nie ma za co –
odpowiedziałem z uśmiechem.
-To teraz ja zrobię
makijaż a ty możesz kontynuować to co robiłeś – powiedziała
patrząc mi się w oczy.
-Właściwie nic
szczególnego nie robiłem. - kontynuowałem rozmowę przybliżając
się do niej.
-Okej to możesz patrzeć
jak się szykuję ale ostrzegam, że jest to strasznie nudne. -
powiedziała podchodząc do mnie.
-Ja pójdę do siebie
sprawdzę co robi Ross z Gen. Może potem wpadnę. - odszedłem.
****** Oczmi Olivii
******
Poszedł. Co zrobiłam
nie tak? Może on nie czuje tego co ja? Mogłam się tego spodziewać.
I znów mam kompleksy. Może na kolacji to się wyjaśni. Ok czas
robić makijaż. Najpierw zmazałam wcześniejsze umalowanie, a
następnie rozpoczęłam nowe. Najpierw nałożyłam na twarz małą
ilość podkładu, później usta umalowałam moją ulubioną
cienistą szminką. Powieki przyciemniłam szarym cieniem a rzęsy
pomalowałam Mascarą. Założyłam białe szpilki. A z akcesorii
wybrałam srebrną branzoletke, którą dostałam na 18 urodziny od
rodziców. Gdy na nią patrzałam wszystkie wspomnienia powróciły.
Nie tylko te dobre ale i te złe. Z końcówek włosów zrobiłam loki.
Wzięłam białą kopertówkę schowałam tam kosmetyki, komórkę,
portfel, perfumy oraz nie wiem jak się tam znalazło rodzinne
zdjęcie. Byłam gotowa do wyjścia. Chciałam iść do Lynch'ów ale
nie miałam ochoty oglądać Riker'a. Nie wiedziałam jak mam się
przy nim zachowywać. Więc postanowiłam zadzwonić do Rydel.
( Rozmowa telefoniczna)
-Hej Rydel jesteś już w
domu? - zapytałam na rozpoczęcie.
-Nie jeszcze nie. Ale
powinnaś to wiedzieć. Wyszłaś? - spytała zaniepokojona.
-Tak to długa historia.
-odpowiedziałam.
-Opowiadaj!- rozkazała
Rydel.
( Po opowiedzeniu całej
historii )
-Co? Myślałam, że mu
się podobasz. Byłam tego pewna. - powiedziała zdenerwowana
dziewczyna. -Najwidoczniej się myliłaś. - mówiłam drżącym
głosem, chciało mi się płakać.
-Ej nie płacz pogadam z
nim na pewno musiało się coś wydarzyć. Jak wrócę ze sklepów do
od razu do ciebie przyjdę. - pocieszyła mnie przyjaciółka.
-Okej, czekam. -
powiedziałam już trochę weselej.
Gdy zakończyłyśmy
rozmowę usłyszałam dzwonek do drzwi. Jak możliwe, że przyjechała
tak szybko pomyślałam. Lecz nie była to Rydel. Był to mężczyzna,
blondyn o piwnych oczach. Riker.
-Coś się stało? -
spytałam bezinteresownie, chociaż nie wiem czy mi się to udało.
-Ross i Genevive
zniknęli. - powiedział przerażony.
-Co jak to?! -
wykrzyknęłam równie przerażająco.
-Gdy wszedłem do domu
nikogo nie było. Dzwoniłem do Ross'a ale nie odbierał –
odpowiedział. -Zadzwonię do Gen. Ona musi odebrać. - powiedziałam
i tak naprawdę rzuciłam się na telefon. Czekałam i czekałam. Aż
usłyszałam głos, który dobrze znałam.
( Rozmowa telefoniczna )
-Gen?! Genevive gdzie
jesteście?!- spytałam prawie płacząc, patrzałam na Riker'a nie
wiem dlaczego ale uspokajało mnie to.
-Olivia spokojnie.
Poszliśmy na spacer. - odpowiedziała siostra.
-Ah.. Ulżyło mi.
Wracajcie. - powiedziałam spokojniej, rozłączyłam się.
Tak byłam ucieszona, że
rzuciłam się w ramiona Riker'a. Tam czułam, że wszystko będzie
dobrze.
Okej mam nadzieję, że się podoba. :D Komentujesz=Motywujesz.
fajne fajne fajne FAJNE! ^^ Plz. Napisz jeszcze dziś <33 To takie dobre na nudę <3
OdpowiedzUsuńHah cieszę się. :D Postaram się. :)
UsuńProszę , proszę proszę prosze , daj jeszcze jeden rozdział !!!!!
OdpowiedzUsuń