Zbudziłam się z snu.
Leżałam na łóżku, obok na krześle siedział Rocky. Gdy zobaczył, że się budzę
najwidoczniej się ucieszył.
-Hej. Jak się
czujesz? - zapytał na przywitanie.
-Hej. Nawet dobrze,
nie najgorzej. - odpowiedziałam prawie szeptem, na inny ton nie miałam siły.
-Okej. Mogę ci zadać
pytanie? - pytał dalej.
-Tak jasne. - na to
powiedziałam już barwniejszym tonem.
-Czy ty coś do mnie
czujesz? - zapytał w końcu.
-Wiesz, przez ten
czas sama siebie o to pytałam. Ale już wiem, że nie. A ty? - powiedziałam
trochę nieśmiało i smutno bałam się, że go zraniłam.
-Ja też nie.
Po prostu nie chciałem ci tego tak od razu mówić, bo nie wiedziałem co czujesz i
nie chciałem cię zranić. - tłumaczył.
-Nie ma sprawy.
Która godzina? - spytałam zmieniając temat.
-Już 19:40. A czemu
pytasz? - dociekiwał.
-Już po koncercie? -
odpowiedziałam pytaniem.
-Tak, jakieś 10
minut temu się skończył. - odpowiedział.
-Mogłabym od ciebie zadzwonić do Riker'a? - zapytałam.
-Jasne –
odpowiedział podając mi telefon komórkowy.
Numer Riker'a znałam
na pamięć. Nie przydało się to bo Rocky ma go zapisanego. Martwiłam się,
że będzie dociekiwał. Nie chciałam mu
mówić, że śnił mi się jego młodszy brat gdzie byliśmy razem, i że przez całą
jazdę w karetce trzymałam go za ręke.
(Rozmowa
telefoniczna)
-Rocky! Co z Olivią?
- pytał spanikowany.
-Dobrze, tylko
strasznie za tobą tęskni. - odpowiedziałam trochę się śmiejąc, Rocky wyszedł
więc mogliśmy mówić co zapragnęliśmy.
-Też strasznie za
nią tęsknie. - zażartował na co oboje odpowiedzieliśmy śmiechem.
-Riker..
Przyjedziesz? - zapytałam już trochę smutnie.
-Oczywiście.
Przywieźć ci coś? - zapytał.
-Powiedz Gen, że
zostaję na obserwacji i żeby spakowała mi ubrania kosmetyki itp. - odpowiedziałam.
-Okej coś jeszcze
przekazać? - dopytał.
-Raczej nie. Riker a
mogłaby u was zostać do puki nie wyjdę? - zapytałam jąkając się.
-Pewnie to powiem
jej żeby spakowała siebie i ciebie. I od razu jak da mi twoje rzeczy będę w
szpitalu. - odpowiedział pogodnie.
-Okej, ja kończę pa.
Kocham cię. - powiedziałam.
-Ja też cię kocham
zaraz będę u ciebie. - zapewnił.
Po tych słowach
pewnie się rozłączyłam. Cieszyłam się, że go zobaczę! Chyba tylko to mnie
cieszyło. Chciałam z nim porozmawiać. Spytać jak tam koncert. I tym podobne.
Oddałam brunetowi telefon a on wyszedł ze szpitala. Po wyjściu Rocky’ego
przyszła pielęgniarka. Spytała czy dobrze się czuję, czy nic mnie nie boli i
tym podobne. Gdy mnie tak wypytywała czułam się jakby naprawdę stało się coś poważnego. Szybko o tym
zapomniałam ponieważ przyszedł Riker. Przy nim czułam się kochana. Jak naprawdę
ważna osoba. Czyżby było to możliwe, że jestem dla niego ważna? Może ma kogoś
innego? Skąd te wszystkie przypuszczenia. Myślałam o Van i Riker’ze. Czyżby coś
ich kiedyś łączyło? Sama sobie zadawałam te pytania. Ale nie chciałam o nich
mówić ukochanemu. Nie chciałam go denerwować. Bałam się, że jednak ich coś
łączy lub łączyło. Pomyślałam, że tylko mi się wydaje. Przecież powiedziałby mi
o tym, prawda? A może nie miał odwagi aby spojrzeć mi w twarz i powiedzieć o
ich relacjach. Gdy tylko otworzył drzwi wstałam z łóżka aby upewnić się, że to
on. Nie myliłam się trzymał w ręce torbę.
Jeju długo mi zajął ten rozdział. Strasznie was przepraszam. Postaram się dodawać szybciej. W końcu będą wakacje! Więc życzę wam kochani moi miłych wakacji. Nie wiem czy wszyscy wiedzą ale R5 nie ma w następnej trasie w planie przyjechać do Polski. :( Po prostu załamka. Ale może przyjadą. W końcu w tej trasie też nie mieli jechać do nas. Mam nadzieję, że rozdzialik się podobał :D Komentujesz=Motywujesz.