piątek, 27 marca 2015

#27 Śniadanie i poważna rozmowa

-Okej chodźmy. - zaproponował blondyn.
-Czekaj. - mówiąc to złapałam się jego koszulki.
-Co jest? - zapytał.
-Koszulka, jest na złej stronie. Musisz ją poprawić. - odpowiedziałam przewracając oczami.
-A może ty to zrób. Wiesz mogę sobie nie poradzić. - powiadomił mnie uroczo.
-Możesz sobie nie poradzić.. - powtórzyłam sobie.

Zdjęłam powoli jego bluzę i pocałowałam w okolice żuchwy. Spoglądnęłam na jego usta a potem na jego oczy. Pocałowałam go czule po czym wsunęłam ręce pod niebieską koszulkę z krótkim rękawem, przejechałam po jego ciepłym torsie po czym powoli zdjęłam materiał z jego ciała. Pocałowałam go lekko i szybko założyłam z powrotem koszulkę, tyle że na dobrą stronę.



-Skończyłam. - oznajmiłam.
-Wiesz, jak bardzo cię kocham? - zapytał retorycznie.
-Tak troszku, troszku? - powiedziałam słodko.
-Trochę więcej niż troszku. - oznajmił i musnął moje wargi.

Zaśmialiśmy się po czym mężczyzna ponownie założył na swoje barki szarą bluzę. Poprawiłam jeszcze jego blond grzywę. Złapałam jego dłoń i pociągnęłam za sobą do innego pomieszczenia. Chwilę potem znaleźliśmy się w kuchni. Blondyn zaczął mnie łapczywie całować a ja oparta o stół pozwalałam mu na te pieszczoty. Po pewnym czasie usłyszeliśmy głośne odchrząknięcie.

-Wiecie niektórzy mają ochotę zjeść śniadanie na tym stole zanim coś na nim wycieknie. - powiedziała groźnie Delly.
-To jego wina. - wskazałam na ukochanego.
-Przyznaję się do winy.. - powiedział nadal napalony.
-Co się dzieję? Zrobili to? - usłyszałam krzyki.
-Nie, chodź tu! - odkrzyknęła Rydel.
-Rydel, nie rób z igły widły. Przecież nic się nie wydarzyło. - oznajmił już spokojniej blondyn.
-Wiem, po prostu mogło się coś wydarzyć. Dobra nieważne pora na śniadanie.. - zmieniła temat.
-Czekaj, ja przygotuje śniadanie jesteś gościem więc usiądź wygodnie przy stole. - rozkazałam.
-Pomogę ci. - zaoferował pomoc.

Wyciągnęłam gofrownice oraz dużą plastikową miskę. Zebrałam wszystkie potrzebne produkty i przygotowałam ciasto. Potrzebowałam teraz chochelki, która jakimś cudem zniknęła z wyznaczonego jej miejsca. Zerknęłam w stronę przyjaciółki, która także zniknęła ze swojego wcześniejszego miejsca. Dalej rozglądałam się za srebną zgubą, której nie mogłam nigdzie znaleźć.

-Riker! - zawołałam.
-Co jest? - zapytał wchodząc w moją przestrzeń osobistą.
-Wiesz może gdzie jest chochelka? Nigdzie nie moge jej znaleźć. - powiadamiając go nadal przeglądałam szafki.
-A sprawdzałaś w zmywarce? - zapytał.

Na moje nieszczęście okazało się, że brudne naczynie znajdowało się w nieużywanej przeze mnie maszynie. Wyciągnęłam srebną rzecz i umyłam dokładnie. Wytarłam ścierką i dokończyłam smażenie. Po zjedzonym wspólnie posiłku, pozmywałam z małą pomocą ukochanego i wyszliśmy z mojego domu aby pójść na chwile do niego. Poczekałam w przedpokoju rozmawiając z Rocky'm.

-Jak tam? Jesteście szczęśliwi? - zapytał.
-Tak, twój brat jest najlepszym mężczyzną na świecie. A jak tam randki w ciemno? - prowadziłam rozmowę.
-Już z tym skończyłem, zacząłem się spotykać z Alexą przyjaciółką Rydel, dogadujemy się jest piękna, mądra i miła.. - zaczął wymieniać jej zalety.
-Po prostu anioł pozazdrościć.. - powiedziałam sarkastycznie a on posłał mi kuksańca w ramię.
-Wiesz, nigdy jeszcze czegoś takiego nie czułem... To jest takie dziwne. - zwierzył się.
-Tak, wiem o co chodzi. Zaczynasz czuć, że bez tego kogoś nie byłbyś sobą, że mógłbyś oddać za nią życie, że nie ma większego szczęścia niż w jej uśmiechu. - wymieniłam.
-Dokładnie.. - powiedział patrząc na mnie zdziwiony a ja tylko wzruszyłam ramionami.

W tym samym momencie usłyszałam sygnał, który oznaczał, że dostałam wiadomość. Wyciągnęłam z torebki srebnego iPhone'a i przeczytałam sms'a od mojego menadżera, który poinformował mnie, że jutro jestem zaproszona do Young Hollywood około godziny 15:30. Wszystkie inne informacje jak miejsce odbycia się programu miałam dostać jutro rano. Odpisałam mu krótką wiadomość o tym, że się cieszę i schowałam telefon do jego miejsca. W tym samym momencie kochany blondyn przyszedł z koszykiem piknikowym.

-Piknik? - zapytałam zdziwiona, była to nowość ponieważ prawie cały czas siedzieliśmy albo na koncertach albo w domu.



-Tak, chyba ci to nie przeszkadza? - spytał niepewny mojej reakcji.
-Nie skądże, po prostu się nie spodziewałam. - odpowiedziałam.
-Okej to chodźmy. - uśmiechnął się, złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę parku.

I zadam te samo pytanie co zawsze "I jak się podobało?" boże, może w końcu napisze w mojej wiadomości coś bardziej oryginalnego?! Ja na waszym miejscu zabiłabym mnie za takie zakończenia. / Mikalisa

2 komentarze:

  1. Słuchaj , wczoraj zaczęłam czytać bloga i jest. Przecudowny błagam ty jako jedyna nie zamykaj po 30 lub 50 rozdziale bloga. Jest Cudowny <3 Codzienne będę z tobą ! Ehh jak ja Kocham Rik'a <3 Olivia jest przecudowna wszystko wspaniałe (Oprócz Marano jestem wielką fanką ale tu jestem za Rik'em i Liv) Ale zrobiłabyś trochę akcji było by ciekawiej . Choć nawet jak nie ma jest Wspaniale <3 Kocham tego Bloga !
    Sia <5

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahh dzięki, ale chyba trochu przesadziłaś :P Rozdziały pojawiają się codziennie więc mam nadzieję, że ci się nie znudzi. A co do akcji to mam pomysł ale nie mam pojęcia w którym rozdziale będzie się dziać :P

      Usuń