-Hej Rydel gotowa na dzisiejszy babski wieczór? - powiedziałam z udawanym entuzjazmem.
-Jej.. - odpowiedziała wywracając oczami i wchodząc przez próg drzwi
-Olivia, mam do ciebie prośbę.. - powiedziała cicho Laura.
-Hm? O co chodzi? - spytałam niby to z zainteresowaniem.
-Bo wiesz, gdy Van wyrzuciła mnie z domu, nie dała mi szansy na wzięcie ubrań. I czy mogłabyś mi pożyczyć jakieś ciuchy na tę noc? - zapytała podkreślając fragment o wyprowadzce.
-Tak jasne, Delly my zaraz wracamy. Czuj się jak u siebie, tylko nie zjedz wszystkiego przed filmem! - ostrzegłam ją uśmiechając się podejrzanie.
-Ja? Miałabym wszystko zjeść? No co ty! - odpowiedziała sarkastycznie.
Poszłam po schodach do mojej sypialni, przez którą trzeba było przejść aby dostać się do garderoby. Przyznam, że była dość wypchana ciuchami. Otworzyłam białą wielką szafę, która zajmowała całą ścianę i wygrzebałam z niej komplet pidżamy. Były to krótkie białe spodenki w różowe groszki oraz tego samego koloru górna część ubioru, która była umocowana na dwóch cienkich sznurkach.
-Proszę, myślę, że będzie pasować.. Czy jeszcze czegoś potrzebujesz? - zapytałam z grzeczności.
-A mogłabyś mi dać jeszcze jakiś sweter i grube skarpetki? Wiesz, gdy jest mi zimno nie mogę usnąć. - odpowiedziała.
-Jasne, nie ma problemu. - po odwróceniu się wywróciłam oczami, nie ma to jak u kogoś w domu zabierać mu jego rzeczy. Rozumiem jakby była to jeszcze Rydel. W końcu co moje to i jej, ale Laura? Jestem tolerancyjna ale nie znoszę chamstwa!
-Będą pasować. - mówiąc to podałam jej jasno-fioletowy szlafrok i podobnej barwy skarpetki. Uśmiechnęłam się przy tym słodko aby ukryć skwaszoną minę.
-No myślę. - odpowiedziała chamsko i poszła do łazienki.
Zeszłam na dół do Delly i spytałam ją czy ona też będzie się kąpać, lecz ta oznajmiła, że zrobiła to w domu niedługo przed moim sms'em. Gdy usłyszałam lecącą z góry wodę złapałam blondynkę za rękę i pociągnęłam do kuchni.
-Nie mogę z nią wytrzymać! Jest tutaj niecałe 10 minut i już czuje się jak pani domu! - wykrzyczałam starając się być w miarę cicho.
-Ale to ty ją tu przecież zaprosiłaś! - odszczeknęła się Rydel.
-To przez Riker'a jak do mnie mówi to odpływam i zgadzam się na wszystko. - oznajmiłam z lekką krępacją.
-Oj ty biedna.. Ale teraz mamy wielką królewnę na głowie. - mówiąc to poklepała mnie po czole.
-Tak wiem. To moja wina, ale poczucie winy zżerało mnie od środka. - powiedziałam tonem smutnego dziecka.
-Dobra nie ma co wytykać palcami. - przytuliła mnie abym się uspokoiła.
-Słyszysz? Królewna z piekła rodem opuściła łazienkę.. - powiedziałam zawiedziona.
-Będzie dobrze. - pocieszyła mnie Rydel na co nie odpowiedziałam bo w tej samej chwili wkroczyła Laura.
-To jak dziewczyny co dzisiaj oglądamy? - spytała.
-Wypożyczyłam parę horrorów, wiem że.... - odpowiedź została przerwana.
-Horrory! No chyba nie! To nie dla mnie i nie będziemy tego oglądać! Soreczka dziewczynki ale już wolę oglądać programy o psach! - wykrzyczała patrząc na nas jakbyśmy były na twarzach całe brudne.
-Ale nie wypożyczyłam nic innego.. - wyjąknęłam starając się jakoś ją przekonać.
-Trudno... Możemy jeszcze poplotkować. Tak! To jest wspaniały pomysł! Chodźmy! - po tej euforii zaciągnęła nas na salonowe łózko. Siedząc w kręgu spoglądałam na Rydel przepraszającym wzrokiem.
-A więc gramy w prawdę lub wyzwanie! Nie możemy odmówić ani odpowiedzi ani starać się wykręcić od zadanie! - wytłumaczyła a my posłusznie skinęłyśmy głowami. Szczerze to mogło być gorzej..
-Dobra ja wybieram Olivię! Prawda czy wyzwanie? - zapytała mnie brunetka.
-Wyzwanie. - mówiąc to pomyślałam, że przecież nie może być tak źle.
-Zadzwoń do Riker'a i powiedz mu, że chcesz to zrobić, że masz już dość czekania. - rozkazała. Po pierwszych trzech słowach żałowałam swojej decyzji. Obie z Rydel patrzałyśmy na nią z otwartymi buziami.
-Na co tak patrzysz? Wybrałaś to robisz. - mówiąc to podała mi mój telefon komórkowy. Nie widząc innego wyjścia ani drogi ucieczki wybrałam numer i wsłuchiwałam się w sygnały.
(Rozmowa telefoniczna)
-Halo? - zapytał męski głos.
-Riker.. - powiedziałam jak zbity pies.
-Co jest? - dopytał słysząc mój ton.
-Ja chcę to zrobić, nie mogę już dłużej czekać. - powiedziałam jak zaklęta.
-Co? Ale teraz? O co chodzi? - pytał zdezorientowany.
-Nic, nie ważne jutro pogadamy. Przyjdź rano. - powiedziałam po czym jak najszybciej się rozłączyłam.
Co za zażenowanie. Nigdy nie czułam się aż tak zawstydzona. Wiem to niby nic takiego ale, takie rzeczy jak stosunek powinny wyniknąć z chwili namiętności a nie jak planowana masturbacja.
-Jak chcecie to grajcie ja już mam dość.. Idę spać. - jak powiedziałam tak zrobiłam.
Wczołgałam się pod wybraną wcześniej kołdrę i owinęłam się nią chcąc zniknąć przed wszystkimi i wszystkim.
I jak się podoba? Ludzie mam taką wenę, że może dzisiaj jeszcze coś wstawię. Ale pod jednym warunkiem, chcę widzieć pod tym rozdziałem przynajmniej cztery komentarze! / Mikalisa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz