-Ładnie wyglądasz. - pochwalił chłopak, a raczej mężczyzna.
-Ta, nie ma to jak być nieuczesaną i stać w pidżamie przed swoim chłopakiem. Po prostu marzenie. - odpowiedziałam sarkastycznie. Był zestresowany, zresztą nie tylko on.
-Wejdź. - powiedziałam po czym otworzyłam szerzej drzwi.
-Dzięki.. - odpowiedział po czym zgrabnie prześlizgnął się do kuchni, podążyłam więc za nim.
-Riker, to co wczoraj powiedziałam. To było wyzwanie, ja nie chciałam go robić ale była umowa i po prostu... - zaczęłam tłumaczyć, lecz moją wypowiedź przerwał lekkim lecz czułym pocałunkiem.
-Tuż po naszej rozmowie, domyśliłem się, że jest coś nie tak. Znam cię i wiem, że nie powiedziałabyś czegoś w tym stylu. - powiadomił mnie.
-Mogłam się domyślić, że się domyślisz. - powiedziałam żartobliwie, oboje cicho zachichotaliśmy.
-To ja mogłem się domyślić, że ty się domyślisz, że ja się domyśliłem. - drążył tą dziwną, lecz zabawną konwersacje.
-Nie masz racji to moja wina, mogłam się domyślić, że ty się domyślisz, że ja się domyślę, że ty się domyśliłeś. - odpowiedziałam po czym pocałowałam go w szyję.
-I jak poszła nocka? - zapytał.
-Szczerze? Jedyna dobra rzecz z tamtej nocy to ta, że usłyszałam twój głos, który tak uwielbiam. - odpowiedziałam wzdychając.
-Chyba naprawdę musiało być koszmarnie. - dopowiedział.
-Wiesz, służenie księżniczce było najlepszą rzeczą w moim życiu. - zażartowałam.
-A myślałem, że to ja nią jestem. - odpowiedział.
Przytuliliśmy się, staliśmy tak około pięciu minut. Uwielbiałam czuć woń jego perfum, jak po mojej szyi przesuwała się powoli jego blond grzywka, jak bezpiecznie się czułam w jego ramionach. Kochałam te rzeczy, i nigdy nie chciałam ich tracić. Zawsze gdy byłam blisko albo się rozmarzyłam albo rozpływałam się pod wpływem jego uroku.
-Jakie masz na dzisiaj plany, kochanie? - spytał patrząc mi w oczy.
-Żadne. A co zaplanowałeś coś? - zapytałam.
-A żebyś wiedziała.. - odpowiedział.
-No to chodźmy. - powiedziałam i poszłam w kierunku drzwi, już byłam gotowa otworzyć drzwi i wyjść lecz coś co znajdowało się wkoło mojego brzucha zatrzymało mnie.
-Czekaj, tylko ja mogę cię zobaczyć w pidżamie.. - poskarżył się blondyn.
-No tak, zapomniałam. Chodź pomożesz mi. - rozkazałam i pociągnęłam go za sobą po schodach.
-Wiesz, jestem dobry w rozbieraniu więc chętnie ci pomogę. - uśmiechnął się flirtująco.
-Ta gorszy w ubieraniu. - pokazałam mu metkę na przodzie jego torsu gdzie spoczywała źle założona koszulka.
-To nie jest moja mocna strona. - przyznał się, wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju gdzie postawił mnie na podłodze i pocałował.
-Jaka pogoda? - zapytałam odrywając się od niego.
-Zależy gdzie. - odpowiedział.
-Jesteś dzisiaj jakiś inny, coś się stało? - naprawdę inaczej się zachowywał to było dziwne.
-Po prostu śniłaś mi się dzisiejszej nocy, wiesz po takim śnie czuję się jak w niebie. - odpowiedział.
-Ciekawa jestem co tam robiłam. - odpowiedziałam sarkastycznie, przyznaje się miałam zboczone myśli.
-A to zobaczysz już dzisiaj. - puścił mi oczko.
-Już się boję. - dopowiedziałam i poszłam do garderoby.
-To powiesz mi jaka dzisiaj pogoda? - zapytałam.
-Jest ciepło ubierz się ładnie i wygodnie. - oznajmił.
-Czy sugerujesz, że na codzień ubieram się brzydko? - spytałam obrażonym tonem.
-To twoje słowa. - obronił się.
Wróciłam myślami do ubrań, gdybym dalej figlować z Riker'em mogłoby to trwać całą wieczność. Niestety nie miałam pojęcia w co się ubrać więc sięgnęłam rady eksperta.
-Sukienka czy spodnie? - spytałam.
-W spodniach będzie ci wygodniej. - oznajmił.
Nie miałam pojęcia co dla mnie szykował. Sięgnęłam po krótką ponad pępek koszulkę w kwiaty zakończoną koronką, dość wysokie (okolice pod pępkiem) jasne jeansowe spodenki. Włosy rozpuściłam, a na szubek głowy założyłam swoje ulubione okulary przeciw słoneczne. Jak mam to w zwyczaju na palce nałożyłam parę sztuk pierścionków, a na ręce zawisła bransoletka od rodziców. Zrobiłam lekki codzienny makijaż i wyszłam zaprezentować się chłopakowi.
-I jak? - spytałam.
-Mam się przebrać? - spytałam niepewna po czasie ciszy.
-Nie.. - spojrzał w dół na swoje ręce - Jest idealnie. - dopowiedział patrząc na mnie. Jak zwykle spiekłam na policzkach dwa buraki i wróciłam do garderoby aby wybrać buty i torebkę. Wzięłam białe conversy po kostki i torbę podobną do tej listonosza w kolorze czerni. W jej wnętrzu znalazły się podstawowy ekwipunek. Rzeczy które są potrzebne do życia czyli portfel, telefon, klucze, jakieś dziwne niepotrzebne rzeczy, mascara i cienista szminka. Zapięłam moje ulubione srebne 3 centymetrowe kolczyki i byłam już gotowa.
I jak się podoba? Może nie jest idealny ale jest! Komentarze mile widziane. / Mikalisa
-Żadne. A co zaplanowałeś coś? - zapytałam.
-A żebyś wiedziała.. - odpowiedział.
-No to chodźmy. - powiedziałam i poszłam w kierunku drzwi, już byłam gotowa otworzyć drzwi i wyjść lecz coś co znajdowało się wkoło mojego brzucha zatrzymało mnie.
-Czekaj, tylko ja mogę cię zobaczyć w pidżamie.. - poskarżył się blondyn.
-No tak, zapomniałam. Chodź pomożesz mi. - rozkazałam i pociągnęłam go za sobą po schodach.
-Wiesz, jestem dobry w rozbieraniu więc chętnie ci pomogę. - uśmiechnął się flirtująco.
-Ta gorszy w ubieraniu. - pokazałam mu metkę na przodzie jego torsu gdzie spoczywała źle założona koszulka.
-To nie jest moja mocna strona. - przyznał się, wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju gdzie postawił mnie na podłodze i pocałował.
-Jaka pogoda? - zapytałam odrywając się od niego.
-Zależy gdzie. - odpowiedział.
-Jesteś dzisiaj jakiś inny, coś się stało? - naprawdę inaczej się zachowywał to było dziwne.
-Po prostu śniłaś mi się dzisiejszej nocy, wiesz po takim śnie czuję się jak w niebie. - odpowiedział.
-Ciekawa jestem co tam robiłam. - odpowiedziałam sarkastycznie, przyznaje się miałam zboczone myśli.
-A to zobaczysz już dzisiaj. - puścił mi oczko.
-Już się boję. - dopowiedziałam i poszłam do garderoby.
-To powiesz mi jaka dzisiaj pogoda? - zapytałam.
-Jest ciepło ubierz się ładnie i wygodnie. - oznajmił.
-Czy sugerujesz, że na codzień ubieram się brzydko? - spytałam obrażonym tonem.
-To twoje słowa. - obronił się.
Wróciłam myślami do ubrań, gdybym dalej figlować z Riker'em mogłoby to trwać całą wieczność. Niestety nie miałam pojęcia w co się ubrać więc sięgnęłam rady eksperta.
-Sukienka czy spodnie? - spytałam.
-W spodniach będzie ci wygodniej. - oznajmił.
Nie miałam pojęcia co dla mnie szykował. Sięgnęłam po krótką ponad pępek koszulkę w kwiaty zakończoną koronką, dość wysokie (okolice pod pępkiem) jasne jeansowe spodenki. Włosy rozpuściłam, a na szubek głowy założyłam swoje ulubione okulary przeciw słoneczne. Jak mam to w zwyczaju na palce nałożyłam parę sztuk pierścionków, a na ręce zawisła bransoletka od rodziców. Zrobiłam lekki codzienny makijaż i wyszłam zaprezentować się chłopakowi.
-I jak? - spytałam.
-Mam się przebrać? - spytałam niepewna po czasie ciszy.
-Nie.. - spojrzał w dół na swoje ręce - Jest idealnie. - dopowiedział patrząc na mnie. Jak zwykle spiekłam na policzkach dwa buraki i wróciłam do garderoby aby wybrać buty i torebkę. Wzięłam białe conversy po kostki i torbę podobną do tej listonosza w kolorze czerni. W jej wnętrzu znalazły się podstawowy ekwipunek. Rzeczy które są potrzebne do życia czyli portfel, telefon, klucze, jakieś dziwne niepotrzebne rzeczy, mascara i cienista szminka. Zapięłam moje ulubione srebne 3 centymetrowe kolczyki i byłam już gotowa.
I jak się podoba? Może nie jest idealny ale jest! Komentarze mile widziane. / Mikalisa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz