-Riker, co jest? - zapytałam na przywitanie.
-Wiesz.. Chodzi o Laurę. - mówił zmęczony.
-O co chodzi? - dopytywałam.
-No więc, Vanessa wyrzuciła ją z domu a Ross wziął ją do nas. I chciał abym się spytał, czy Laura też może przyjść. - wyjaśnił.
-Wiesz.. Gen nie zbyt ją lubi a więc może być problem. - odpowiedziałam, tak naprawdę nie chciałam aby przychodziła, więc młodsza siostra stała się dobrą wymówką tym bardziej, że nie było jej w domu. Genevive nocuje u koleżanki ze szkoły.
-Zapomniałem, powiem Ross'owi, że Genevive nie przepada za Laurą. Na pewno zrozumie. Branoc, kocham cie. - powiedział uroczym głosem.
-Ja ciebie też. Pa. - rozłączyłam się.
Cieszyłam się, że Laury nie będzie u mnie w domu, miałam nadzieję, że Ross nie wiedział nic o nocowaniu Gen. Młodsza siostra dziewczyny, której nienawidziłam? Chyba to była ostatnia rzecz jakiej potrzebowałam. Usiadłam na kanapie rozmyślając czy nie popełniłam błędu. Przecież ona nie była niczemu winna. To nie jej wina, że miała taką okropną siostrę, która na dodatek wyrzuciła ją z domu. Wyciągnęłam rękę aby sięgnąć po telefon komórkowy leżący na stoliku. Wybrałam numer mojego ukochanego i już po paru sekundach słyszałam znajome sygnały łączące.
(Rozmowa telefoniczna)
-Riker? - zapytałam niepewna ciszy jaką zastałam.
-Co jest? Coś się stało? - zapytał.
-Nie to nic szczególnego.. Właściwie to Laura może wpaść. Gen poszła na nocowanie do przyjaciółki, więc nie będzie problemu.. - odpowiedziałam utrzymując niepewny ton głosu.
-Jesteś pewna? Wiesz, że jeśli nie chcesz nie musisz się do tego zmuszać.. - poinformował mnie.
-Jestem pewna. Nie będzie tak źle. Niech przyjdą z Delly około 20:30. - odpowiedziałam mu przedstawiając informację.
-Okej przekaże, wiesz że jesteś najlepsza? - powiedział czarująco.
-Tak wiem. Przecież dlatego tak bardzo mnie kochasz. - zażartowałam..
-Kocham cię, muszę kończyć. - powiedział
-Kocham cię. - odpowiedziałam ale wątpiłam, że jeszcze to usłyszał..
Odłożyłam prędko telefon na jego poprzednie miejsce i zerwałam się z miejsca jak oparzona, musiałam jak najszybciej powiększyć zapasy jedzenia i picia oraz znieść kolejną pościel. Zostało mi niecałe piętnaście minut. Powlokłam sie na górę po schodach, podeszłam do szafy stojącej w garderobie i wyciągnęłam z niej zapasową pościel. Założyłam na nią błękitna poszewkę w ciemniejszy odcień koloru kwiaty. Zniosłam ten zestaw na dolną część domu i położyłam na rozłożonej sofie. Poczłapałam w moich "bamboszach" do kuchni. Wyciągnęłam z górnej szafki zieloną, plastikową miskę średniego rozmiaru i wsypałam do niej najostrzejsze chipsy w L.A. Wyciągnęłam z cargo* (wytłumaczenie na dole) szklankę i zaniosłam rzeczy do salonu. Kuchnia była drugim ulubionym miejscem w moim domu. Była urządzona w nowoczesnym stylu. Przeważającym kolorem była biel. Zanim zdążyłam pomyśleć o rozłożeniu ciała na kanapie zabrzmiał dzwonek, oznaczający przybycie gości. Podbiegłam wesoło do drzwi i otworzyłam je. Mój zapał minął po tym jak zobaczyłam tak znienawidzoną twarz. Tak bardzo, przypominała twarz osoby, której nie cierpię. Westchnęłam głęboko i pocieszyłam się myślą "nie będzie tak źle, to tylko jedna noc".
*cargo - wysuwana, pionowa szafka.
A więc jak się podoba? Wiem, że ten powrót nie był błyskotliwy, ale przynajmniej był. Zapraszam do komentowania i przekazywania tego bloga innym. :) / Mikalisa
(Rozmowa telefoniczna)
-Riker? - zapytałam niepewna ciszy jaką zastałam.
-Co jest? Coś się stało? - zapytał.
-Nie to nic szczególnego.. Właściwie to Laura może wpaść. Gen poszła na nocowanie do przyjaciółki, więc nie będzie problemu.. - odpowiedziałam utrzymując niepewny ton głosu.
-Jesteś pewna? Wiesz, że jeśli nie chcesz nie musisz się do tego zmuszać.. - poinformował mnie.
-Jestem pewna. Nie będzie tak źle. Niech przyjdą z Delly około 20:30. - odpowiedziałam mu przedstawiając informację.
-Okej przekaże, wiesz że jesteś najlepsza? - powiedział czarująco.
-Tak wiem. Przecież dlatego tak bardzo mnie kochasz. - zażartowałam..
-Kocham cię, muszę kończyć. - powiedział
-Kocham cię. - odpowiedziałam ale wątpiłam, że jeszcze to usłyszał..
Odłożyłam prędko telefon na jego poprzednie miejsce i zerwałam się z miejsca jak oparzona, musiałam jak najszybciej powiększyć zapasy jedzenia i picia oraz znieść kolejną pościel. Zostało mi niecałe piętnaście minut. Powlokłam sie na górę po schodach, podeszłam do szafy stojącej w garderobie i wyciągnęłam z niej zapasową pościel. Założyłam na nią błękitna poszewkę w ciemniejszy odcień koloru kwiaty. Zniosłam ten zestaw na dolną część domu i położyłam na rozłożonej sofie. Poczłapałam w moich "bamboszach" do kuchni. Wyciągnęłam z górnej szafki zieloną, plastikową miskę średniego rozmiaru i wsypałam do niej najostrzejsze chipsy w L.A. Wyciągnęłam z cargo* (wytłumaczenie na dole) szklankę i zaniosłam rzeczy do salonu. Kuchnia była drugim ulubionym miejscem w moim domu. Była urządzona w nowoczesnym stylu. Przeważającym kolorem była biel. Zanim zdążyłam pomyśleć o rozłożeniu ciała na kanapie zabrzmiał dzwonek, oznaczający przybycie gości. Podbiegłam wesoło do drzwi i otworzyłam je. Mój zapał minął po tym jak zobaczyłam tak znienawidzoną twarz. Tak bardzo, przypominała twarz osoby, której nie cierpię. Westchnęłam głęboko i pocieszyłam się myślą "nie będzie tak źle, to tylko jedna noc".
*cargo - wysuwana, pionowa szafka.
A więc jak się podoba? Wiem, że ten powrót nie był błyskotliwy, ale przynajmniej był. Zapraszam do komentowania i przekazywania tego bloga innym. :) / Mikalisa
jest supi ^^ czekam na nexta ;3
OdpowiedzUsuńprzy okazji zapraszam na mój ff :) nie o r5 tylko lou z 1D, ale opowiadanie opiera się raczej na historii Darów Anioła, więc zapraszam :)
http://oblivion-fanfiction-louis-tomlinson.blogspot.com/