PROSZE O PRZECZYTANIE NOTATKI NA DOLE BARDZO WAŻNE!!
Gdy znaleźliśmy już odpowiednie miejsce rozłożyliśmy w nim koc w czerwono-białą kratę. Położyliśmy wcześniej noszony wiklinowy koszyk na środku materiału i usadowiliśmy się po jego bokach. Riker zaczął wypakowywać różne pyszności.
-Dzisiaj jest tutaj duży tłok. - wypaliłam ni z tego ni z owego.
-Tak, może to przez to, że pogoda sprzyja. Zawsze gdy jest ciepło dużo osób wpada na ten sam pomysł. - uświadomił mi.
-Hmm.. To logiczne ale dziwie się, że jest tak dużo ludzi w jednym miejscu. - zdziwienie nadal mi towarzyszyło, ale może Riker miał racje, może to tylko przez to, że prawie w ogóle nie wychodzimy z domu.
Po rozmowie rozpoczęliśmy konsumowanie owoców przyniesionych przez blondyna. Tę wspaniałą chwilę przerwał nam dźwięk dzwonka wydobywający się z mojego telefonu. Wyciągnęłam iPhone'a z torby i nie spoglądając na numer odebrałam.
(Rozmowa telefoniczna)
-Halo? - spytałam z przyzwyczajenia.
-Hej, możesz mi powiedzieć co ta larwa robi w naszym domu? - usłyszałam osądzający głos młodszej siostry.
-To bardzo długa historia, opowiem ci po powrocie. - odpowiedziałam.
-Aha i twój menadżer nas odwiedził, twierdził, że ma ci coś ważnego do przekazania. - powiadomiła mnie.
-Dobra, zadzwonię do niego i się umówimy. - mówiąc to spoglądnęłam na Rik'a miał minę pytającą mnie "co jest?".
Po wytłumaczeniu ukochanemu o co chodziło, dalej rozkoszowaliśmy się chwilą. Teraz nic nie miało znaczenia, tylko ja i on - my. Rozmawiając o miłych tematach jak zwykle odpłynęłam. Wsłuchana w jego głos jak w najpiękniejszą melodię. Jego ciepły baryton był dla mnie jak kołysanka, gdy dochodził do mnie byłam w bajce.
-Słuchasz mnie? - zapytał niepewny ciszy z mojej strony.
-Tak, rozmarzyłam się trochę. - odpowiedziałam.
-O czym myślałaś? - spytał jak zawsze zachęcając mnie do odpowiedzi.
-O nas, przyszłości, o niczym ważnym. - odpowiedziałam trochę skrępowana. Jak każda nastolatka myślałam o naszej wspólnej przyszłości jak na przykład ślub, dom, dzieci. Tyle, że ja nie byłam już nastolatką.
-Też czasami o tym myślę. - wyznał.
-Wiesz, ale to trochę głupie. - dopowiedziałam.
-Nie tak bardzo. Czasami też myślę, że to głupie, ale po to są marzenia. Aby się w nich pogrążać ale oczywiście z umiarem. - jego złotych myśli uwielbiałam słuchać.
-Chyba masz rację. - przyznałam,
-Mam dla ciebie niespodziankę. - szepnął do mojego ucha.
-Jaką? - spytałam a on w tym samym momencie sięgnął do koszyka i z jego spodu wyjął dwa bilety.
-Jutro o 18:30 jest nasz koncert, a tuż po nim jedziemy uczcić nasz nowy kontrakt. Mam nadzieję, że do nas dołączysz. Oczywiście z Gen. - objaśnił.
-O 18:30? Raczej zdążę, wiesz jutro na 15:30 występuję w Young Hollywood. Więc raczej się pojawię. - po tej wypowiedzi pocałowałam go w policzek, jako znak na podziękowanie.
-Nie wspominałaś nic o tym, że będziesz w programie.. - żartobliwe się poskarżył.
-No wiesz, jestem tak rozchwytywana, że nie mam czasu na pogaduszki. - odpowiedziałam udając, że jestem supergwiazdą.
-Cieszę się, że powodzi ci się w karierze. Ale mam jakieś złe przeczucia. Ross mówił coś o tym, że firma Disney'a przenosi wszystkie plany i po prostu martwię się. - opowiedział.
-Wiesz, nawet jeśli, to nigdzie się bez ciebie nie ruszam. Może powyolbrzymiał.. - miałam wątpliwości ale po co martwić nimi Riker'a.
-Tak, nawet jeśli wyjedziesz. Będę tutaj na ciebie czekać. - obiecał.
-Mówiłam ci, że nigdzie się nie wybieram. - po tym jak już mu to uświadomiłam pocałowałam go czule, siedzieliśmy tak "sklejeni" przez dobre 2 minuty. Albo to mi się przedłużył czas.
Śmialiśmy się razem aż do 19. Przy nim tak szybko płynie czas. To jest aż do niewyobrażenia jak wiele mamy ze sobą wspólnego. Jesteśmy do siebie tak podobni, i nie chodzi mi tylko o wygląd.
-Dobra, zbierajmy się. Jest już ciemno i zimno, a nie chcę się rozchorować na twój koncert. - zażartowałam i podniosłam się z ziemi.
-Masz rację, co ja bez ciebie bym zrobił.. - udał, że się zastanawia. Po krótkim śmiechu założył mi na ramiona swoją bluzę. Patrzył na mnie z tak widocznym uczucie. I ponownie nasze ciała przywarły do siebie podobnie jak wargi.
-Kocham cię. - przypomniał mi.
-Kocham cię. - powtórzyłam uśmiechając się.
-Dobra chodźmy. - powiedział zbierając rzeczy z zielonego trawnika.
Po tym jak już schowaliśmy wcześniej rozłożone rzeczy, spletliśmy nasze palce i skierowaliśmy się w stronę ulicy, na której znajdowały się nasze domy. Szliśmy w ciszy, lecz nie była to niezręczna cisze, obydwoje cieszyliśmy się obecnością drugiej osoby. Mogłam przy nim milczeć wieczność, jeśli tylko byłby przy mnie.
-Może wejdziesz? - zapytałam gdy stanęliśmy przed drzwiami wejściowymi mojego domu.
-Nie, to chyba nie jest dobry pomysł. - powiedział spoglądając w okno.
-Proszę.. - wydusiłam cicho.
-No dobra, ale tylko dla ciebie. - odpowiedział uśmiechając się.
Gdy weszliśmy do budynku na schodach siedziała rozgniewana Gen.
-Czyli, że byłaś z Riker'em? - zapytała na przywitanie.
-Ciebie też miło widzieć. - odpowiedziałam.
-Jeśli byłaś z nim to nie będę zadawać pytań. Wiem, że jesteś szczęśliwa, i że wszystko jest dobrze. - zaczęła wychwalać.
-Możemy już iść na górę? - zapytałam.
-Tak, ja i tak wybieram się do Ross'a, chcę z nim porozmawiać o Laurze.. - wytłumaczyła i zniknęła za drzwiami.
Okej to tyle na ten rozdział. Dzisiaj trochę krótszy, ponieważ musimy głosować na Ross'a w KCA! Głosowanie do 24:00 więc sprężmy się i głosujmy nikt nie może nas przebić dopomóżmy!! :) / Mikalisa
Historia opowiada o niezwykłej miłości Riker'a. Olivia jest 20-letnią kobietą, która po wypadku samochodowym rodziców przeżyła załamanie. Pomogła wyjść jej z doła młodsza siostra Genevive. Która także jest jedną z głównych postaci. Po przeprowadzce do L.A. Olivia wraz z siostrą rozpoczyna nowe życie. Które okaże się lepsze niż się spodziewała.
sobota, 28 marca 2015
piątek, 27 marca 2015
#27 Śniadanie i poważna rozmowa
-Okej chodźmy. - zaproponował blondyn.
-Czekaj. - mówiąc to złapałam się jego koszulki.
-Co jest? - zapytał.
-Koszulka, jest na złej stronie. Musisz ją poprawić. - odpowiedziałam przewracając oczami.
-A może ty to zrób. Wiesz mogę sobie nie poradzić. - powiadomił mnie uroczo.
-Możesz sobie nie poradzić.. - powtórzyłam sobie.
Zdjęłam powoli jego bluzę i pocałowałam w okolice żuchwy. Spoglądnęłam na jego usta a potem na jego oczy. Pocałowałam go czule po czym wsunęłam ręce pod niebieską koszulkę z krótkim rękawem, przejechałam po jego ciepłym torsie po czym powoli zdjęłam materiał z jego ciała. Pocałowałam go lekko i szybko założyłam z powrotem koszulkę, tyle że na dobrą stronę.
-Skończyłam. - oznajmiłam.
-Wiesz, jak bardzo cię kocham? - zapytał retorycznie.
-Tak troszku, troszku? - powiedziałam słodko.
-Trochę więcej niż troszku. - oznajmił i musnął moje wargi.
Zaśmialiśmy się po czym mężczyzna ponownie założył na swoje barki szarą bluzę. Poprawiłam jeszcze jego blond grzywę. Złapałam jego dłoń i pociągnęłam za sobą do innego pomieszczenia. Chwilę potem znaleźliśmy się w kuchni. Blondyn zaczął mnie łapczywie całować a ja oparta o stół pozwalałam mu na te pieszczoty. Po pewnym czasie usłyszeliśmy głośne odchrząknięcie.
-Wiecie niektórzy mają ochotę zjeść śniadanie na tym stole zanim coś na nim wycieknie. - powiedziała groźnie Delly.
-To jego wina. - wskazałam na ukochanego.
-Przyznaję się do winy.. - powiedział nadal napalony.
-Co się dzieję? Zrobili to? - usłyszałam krzyki.
-Nie, chodź tu! - odkrzyknęła Rydel.
-Rydel, nie rób z igły widły. Przecież nic się nie wydarzyło. - oznajmił już spokojniej blondyn.
-Wiem, po prostu mogło się coś wydarzyć. Dobra nieważne pora na śniadanie.. - zmieniła temat.
-Czekaj, ja przygotuje śniadanie jesteś gościem więc usiądź wygodnie przy stole. - rozkazałam.
-Pomogę ci. - zaoferował pomoc.
Wyciągnęłam gofrownice oraz dużą plastikową miskę. Zebrałam wszystkie potrzebne produkty i przygotowałam ciasto. Potrzebowałam teraz chochelki, która jakimś cudem zniknęła z wyznaczonego jej miejsca. Zerknęłam w stronę przyjaciółki, która także zniknęła ze swojego wcześniejszego miejsca. Dalej rozglądałam się za srebną zgubą, której nie mogłam nigdzie znaleźć.
-Riker! - zawołałam.
-Co jest? - zapytał wchodząc w moją przestrzeń osobistą.
-Wiesz może gdzie jest chochelka? Nigdzie nie moge jej znaleźć. - powiadamiając go nadal przeglądałam szafki.
-A sprawdzałaś w zmywarce? - zapytał.
Na moje nieszczęście okazało się, że brudne naczynie znajdowało się w nieużywanej przeze mnie maszynie. Wyciągnęłam srebną rzecz i umyłam dokładnie. Wytarłam ścierką i dokończyłam smażenie. Po zjedzonym wspólnie posiłku, pozmywałam z małą pomocą ukochanego i wyszliśmy z mojego domu aby pójść na chwile do niego. Poczekałam w przedpokoju rozmawiając z Rocky'm.
-Jak tam? Jesteście szczęśliwi? - zapytał.
-Tak, twój brat jest najlepszym mężczyzną na świecie. A jak tam randki w ciemno? - prowadziłam rozmowę.
-Już z tym skończyłem, zacząłem się spotykać z Alexą przyjaciółką Rydel, dogadujemy się jest piękna, mądra i miła.. - zaczął wymieniać jej zalety.
-Po prostu anioł pozazdrościć.. - powiedziałam sarkastycznie a on posłał mi kuksańca w ramię.
-Wiesz, nigdy jeszcze czegoś takiego nie czułem... To jest takie dziwne. - zwierzył się.
-Tak, wiem o co chodzi. Zaczynasz czuć, że bez tego kogoś nie byłbyś sobą, że mógłbyś oddać za nią życie, że nie ma większego szczęścia niż w jej uśmiechu. - wymieniłam.
-Dokładnie.. - powiedział patrząc na mnie zdziwiony a ja tylko wzruszyłam ramionami.
W tym samym momencie usłyszałam sygnał, który oznaczał, że dostałam wiadomość. Wyciągnęłam z torebki srebnego iPhone'a i przeczytałam sms'a od mojego menadżera, który poinformował mnie, że jutro jestem zaproszona do Young Hollywood około godziny 15:30. Wszystkie inne informacje jak miejsce odbycia się programu miałam dostać jutro rano. Odpisałam mu krótką wiadomość o tym, że się cieszę i schowałam telefon do jego miejsca. W tym samym momencie kochany blondyn przyszedł z koszykiem piknikowym.
-Piknik? - zapytałam zdziwiona, była to nowość ponieważ prawie cały czas siedzieliśmy albo na koncertach albo w domu.
-Tak, chyba ci to nie przeszkadza? - spytał niepewny mojej reakcji.
-Nie skądże, po prostu się nie spodziewałam. - odpowiedziałam.
-Okej to chodźmy. - uśmiechnął się, złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę parku.
I zadam te samo pytanie co zawsze "I jak się podobało?" boże, może w końcu napisze w mojej wiadomości coś bardziej oryginalnego?! Ja na waszym miejscu zabiłabym mnie za takie zakończenia. / Mikalisa
-Czekaj. - mówiąc to złapałam się jego koszulki.
-Co jest? - zapytał.
-Koszulka, jest na złej stronie. Musisz ją poprawić. - odpowiedziałam przewracając oczami.
-A może ty to zrób. Wiesz mogę sobie nie poradzić. - powiadomił mnie uroczo.
-Możesz sobie nie poradzić.. - powtórzyłam sobie.
Zdjęłam powoli jego bluzę i pocałowałam w okolice żuchwy. Spoglądnęłam na jego usta a potem na jego oczy. Pocałowałam go czule po czym wsunęłam ręce pod niebieską koszulkę z krótkim rękawem, przejechałam po jego ciepłym torsie po czym powoli zdjęłam materiał z jego ciała. Pocałowałam go lekko i szybko założyłam z powrotem koszulkę, tyle że na dobrą stronę.
-Skończyłam. - oznajmiłam.
-Wiesz, jak bardzo cię kocham? - zapytał retorycznie.
-Tak troszku, troszku? - powiedziałam słodko.
-Trochę więcej niż troszku. - oznajmił i musnął moje wargi.
Zaśmialiśmy się po czym mężczyzna ponownie założył na swoje barki szarą bluzę. Poprawiłam jeszcze jego blond grzywę. Złapałam jego dłoń i pociągnęłam za sobą do innego pomieszczenia. Chwilę potem znaleźliśmy się w kuchni. Blondyn zaczął mnie łapczywie całować a ja oparta o stół pozwalałam mu na te pieszczoty. Po pewnym czasie usłyszeliśmy głośne odchrząknięcie.
-Wiecie niektórzy mają ochotę zjeść śniadanie na tym stole zanim coś na nim wycieknie. - powiedziała groźnie Delly.
-To jego wina. - wskazałam na ukochanego.
-Przyznaję się do winy.. - powiedział nadal napalony.
-Co się dzieję? Zrobili to? - usłyszałam krzyki.
-Nie, chodź tu! - odkrzyknęła Rydel.
-Rydel, nie rób z igły widły. Przecież nic się nie wydarzyło. - oznajmił już spokojniej blondyn.
-Wiem, po prostu mogło się coś wydarzyć. Dobra nieważne pora na śniadanie.. - zmieniła temat.
-Czekaj, ja przygotuje śniadanie jesteś gościem więc usiądź wygodnie przy stole. - rozkazałam.
-Pomogę ci. - zaoferował pomoc.
Wyciągnęłam gofrownice oraz dużą plastikową miskę. Zebrałam wszystkie potrzebne produkty i przygotowałam ciasto. Potrzebowałam teraz chochelki, która jakimś cudem zniknęła z wyznaczonego jej miejsca. Zerknęłam w stronę przyjaciółki, która także zniknęła ze swojego wcześniejszego miejsca. Dalej rozglądałam się za srebną zgubą, której nie mogłam nigdzie znaleźć.
-Riker! - zawołałam.
-Co jest? - zapytał wchodząc w moją przestrzeń osobistą.
-Wiesz może gdzie jest chochelka? Nigdzie nie moge jej znaleźć. - powiadamiając go nadal przeglądałam szafki.
-A sprawdzałaś w zmywarce? - zapytał.
Na moje nieszczęście okazało się, że brudne naczynie znajdowało się w nieużywanej przeze mnie maszynie. Wyciągnęłam srebną rzecz i umyłam dokładnie. Wytarłam ścierką i dokończyłam smażenie. Po zjedzonym wspólnie posiłku, pozmywałam z małą pomocą ukochanego i wyszliśmy z mojego domu aby pójść na chwile do niego. Poczekałam w przedpokoju rozmawiając z Rocky'm.
-Jak tam? Jesteście szczęśliwi? - zapytał.
-Tak, twój brat jest najlepszym mężczyzną na świecie. A jak tam randki w ciemno? - prowadziłam rozmowę.
-Już z tym skończyłem, zacząłem się spotykać z Alexą przyjaciółką Rydel, dogadujemy się jest piękna, mądra i miła.. - zaczął wymieniać jej zalety.
-Po prostu anioł pozazdrościć.. - powiedziałam sarkastycznie a on posłał mi kuksańca w ramię.
-Wiesz, nigdy jeszcze czegoś takiego nie czułem... To jest takie dziwne. - zwierzył się.
-Tak, wiem o co chodzi. Zaczynasz czuć, że bez tego kogoś nie byłbyś sobą, że mógłbyś oddać za nią życie, że nie ma większego szczęścia niż w jej uśmiechu. - wymieniłam.
-Dokładnie.. - powiedział patrząc na mnie zdziwiony a ja tylko wzruszyłam ramionami.
W tym samym momencie usłyszałam sygnał, który oznaczał, że dostałam wiadomość. Wyciągnęłam z torebki srebnego iPhone'a i przeczytałam sms'a od mojego menadżera, który poinformował mnie, że jutro jestem zaproszona do Young Hollywood około godziny 15:30. Wszystkie inne informacje jak miejsce odbycia się programu miałam dostać jutro rano. Odpisałam mu krótką wiadomość o tym, że się cieszę i schowałam telefon do jego miejsca. W tym samym momencie kochany blondyn przyszedł z koszykiem piknikowym.
-Piknik? - zapytałam zdziwiona, była to nowość ponieważ prawie cały czas siedzieliśmy albo na koncertach albo w domu.
-Tak, chyba ci to nie przeszkadza? - spytał niepewny mojej reakcji.
-Nie skądże, po prostu się nie spodziewałam. - odpowiedziałam.
-Okej to chodźmy. - uśmiechnął się, złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę parku.
I zadam te samo pytanie co zawsze "I jak się podobało?" boże, może w końcu napisze w mojej wiadomości coś bardziej oryginalnego?! Ja na waszym miejscu zabiłabym mnie za takie zakończenia. / Mikalisa
czwartek, 26 marca 2015
#26 Wyjście
Uchyliłam lekko powieki aby obejrzeć w jakiej przestrzeni obecnie przebywam. Po krótkim rozeznaniu już wiedziałam gdzie jestem i co się stało. Zaczęłam nerwowo się rozglądać w poszukiwaniu niechcianego gościa. Okazało się, że leżała tuż przy mnie. Po ostrożnym wydostaniu się z pościeli poszłam do kuchni po szklankę wody. W oknie zobaczyłam jak blondyn szedł w kierunku mojego domu. Domyśliłam się, że donośny dzwonek obudzi śpiące niedaleko osoby więc podbiegłam do drzwi aby tego uniknąć. Otworzyłam nerwowo drzwi i zobaczyłam jego, stał taki idealny jak zawsze. Dopiero wtedy spostrzegłam, że nie pasuję do tego obrazka, stojąca w białej bokserce, szarych spodenkach i czarnej koszuli. Byłam w pidżamie, tak bardzo było mi głupio.
-Ładnie wyglądasz. - pochwalił chłopak, a raczej mężczyzna.
-Ta, nie ma to jak być nieuczesaną i stać w pidżamie przed swoim chłopakiem. Po prostu marzenie. - odpowiedziałam sarkastycznie. Był zestresowany, zresztą nie tylko on.
-Wejdź. - powiedziałam po czym otworzyłam szerzej drzwi.
-Dzięki.. - odpowiedział po czym zgrabnie prześlizgnął się do kuchni, podążyłam więc za nim.
-Riker, to co wczoraj powiedziałam. To było wyzwanie, ja nie chciałam go robić ale była umowa i po prostu... - zaczęłam tłumaczyć, lecz moją wypowiedź przerwał lekkim lecz czułym pocałunkiem.
-Tuż po naszej rozmowie, domyśliłem się, że jest coś nie tak. Znam cię i wiem, że nie powiedziałabyś czegoś w tym stylu. - powiadomił mnie.
-Mogłam się domyślić, że się domyślisz. - powiedziałam żartobliwie, oboje cicho zachichotaliśmy.
-To ja mogłem się domyślić, że ty się domyślisz, że ja się domyśliłem. - drążył tą dziwną, lecz zabawną konwersacje.
-Nie masz racji to moja wina, mogłam się domyślić, że ty się domyślisz, że ja się domyślę, że ty się domyśliłeś. - odpowiedziałam po czym pocałowałam go w szyję.
-I jak poszła nocka? - zapytał.
-Szczerze? Jedyna dobra rzecz z tamtej nocy to ta, że usłyszałam twój głos, który tak uwielbiam. - odpowiedziałam wzdychając.
-Chyba naprawdę musiało być koszmarnie. - dopowiedział.
-Wiesz, służenie księżniczce było najlepszą rzeczą w moim życiu. - zażartowałam.
-A myślałem, że to ja nią jestem. - odpowiedział.
Przytuliliśmy się, staliśmy tak około pięciu minut. Uwielbiałam czuć woń jego perfum, jak po mojej szyi przesuwała się powoli jego blond grzywka, jak bezpiecznie się czułam w jego ramionach. Kochałam te rzeczy, i nigdy nie chciałam ich tracić. Zawsze gdy byłam blisko albo się rozmarzyłam albo rozpływałam się pod wpływem jego uroku.
-Jakie masz na dzisiaj plany, kochanie? - spytał patrząc mi w oczy.
-Żadne. A co zaplanowałeś coś? - zapytałam.
-A żebyś wiedziała.. - odpowiedział.
-No to chodźmy. - powiedziałam i poszłam w kierunku drzwi, już byłam gotowa otworzyć drzwi i wyjść lecz coś co znajdowało się wkoło mojego brzucha zatrzymało mnie.
-Czekaj, tylko ja mogę cię zobaczyć w pidżamie.. - poskarżył się blondyn.
-No tak, zapomniałam. Chodź pomożesz mi. - rozkazałam i pociągnęłam go za sobą po schodach.
-Wiesz, jestem dobry w rozbieraniu więc chętnie ci pomogę. - uśmiechnął się flirtująco.
-Ta gorszy w ubieraniu. - pokazałam mu metkę na przodzie jego torsu gdzie spoczywała źle założona koszulka.
-To nie jest moja mocna strona. - przyznał się, wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju gdzie postawił mnie na podłodze i pocałował.
-Jaka pogoda? - zapytałam odrywając się od niego.
-Zależy gdzie. - odpowiedział.
-Jesteś dzisiaj jakiś inny, coś się stało? - naprawdę inaczej się zachowywał to było dziwne.
-Po prostu śniłaś mi się dzisiejszej nocy, wiesz po takim śnie czuję się jak w niebie. - odpowiedział.
-Ciekawa jestem co tam robiłam. - odpowiedziałam sarkastycznie, przyznaje się miałam zboczone myśli.
-A to zobaczysz już dzisiaj. - puścił mi oczko.
-Już się boję. - dopowiedziałam i poszłam do garderoby.
-To powiesz mi jaka dzisiaj pogoda? - zapytałam.
-Jest ciepło ubierz się ładnie i wygodnie. - oznajmił.
-Czy sugerujesz, że na codzień ubieram się brzydko? - spytałam obrażonym tonem.
-To twoje słowa. - obronił się.
Wróciłam myślami do ubrań, gdybym dalej figlować z Riker'em mogłoby to trwać całą wieczność. Niestety nie miałam pojęcia w co się ubrać więc sięgnęłam rady eksperta.
-Sukienka czy spodnie? - spytałam.
-W spodniach będzie ci wygodniej. - oznajmił.
Nie miałam pojęcia co dla mnie szykował. Sięgnęłam po krótką ponad pępek koszulkę w kwiaty zakończoną koronką, dość wysokie (okolice pod pępkiem) jasne jeansowe spodenki. Włosy rozpuściłam, a na szubek głowy założyłam swoje ulubione okulary przeciw słoneczne. Jak mam to w zwyczaju na palce nałożyłam parę sztuk pierścionków, a na ręce zawisła bransoletka od rodziców. Zrobiłam lekki codzienny makijaż i wyszłam zaprezentować się chłopakowi.
-I jak? - spytałam.
-Mam się przebrać? - spytałam niepewna po czasie ciszy.
-Nie.. - spojrzał w dół na swoje ręce - Jest idealnie. - dopowiedział patrząc na mnie. Jak zwykle spiekłam na policzkach dwa buraki i wróciłam do garderoby aby wybrać buty i torebkę. Wzięłam białe conversy po kostki i torbę podobną do tej listonosza w kolorze czerni. W jej wnętrzu znalazły się podstawowy ekwipunek. Rzeczy które są potrzebne do życia czyli portfel, telefon, klucze, jakieś dziwne niepotrzebne rzeczy, mascara i cienista szminka. Zapięłam moje ulubione srebne 3 centymetrowe kolczyki i byłam już gotowa.
I jak się podoba? Może nie jest idealny ale jest! Komentarze mile widziane. / Mikalisa
-Żadne. A co zaplanowałeś coś? - zapytałam.
-A żebyś wiedziała.. - odpowiedział.
-No to chodźmy. - powiedziałam i poszłam w kierunku drzwi, już byłam gotowa otworzyć drzwi i wyjść lecz coś co znajdowało się wkoło mojego brzucha zatrzymało mnie.
-Czekaj, tylko ja mogę cię zobaczyć w pidżamie.. - poskarżył się blondyn.
-No tak, zapomniałam. Chodź pomożesz mi. - rozkazałam i pociągnęłam go za sobą po schodach.
-Wiesz, jestem dobry w rozbieraniu więc chętnie ci pomogę. - uśmiechnął się flirtująco.
-Ta gorszy w ubieraniu. - pokazałam mu metkę na przodzie jego torsu gdzie spoczywała źle założona koszulka.
-To nie jest moja mocna strona. - przyznał się, wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju gdzie postawił mnie na podłodze i pocałował.
-Jaka pogoda? - zapytałam odrywając się od niego.
-Zależy gdzie. - odpowiedział.
-Jesteś dzisiaj jakiś inny, coś się stało? - naprawdę inaczej się zachowywał to było dziwne.
-Po prostu śniłaś mi się dzisiejszej nocy, wiesz po takim śnie czuję się jak w niebie. - odpowiedział.
-Ciekawa jestem co tam robiłam. - odpowiedziałam sarkastycznie, przyznaje się miałam zboczone myśli.
-A to zobaczysz już dzisiaj. - puścił mi oczko.
-Już się boję. - dopowiedziałam i poszłam do garderoby.
-To powiesz mi jaka dzisiaj pogoda? - zapytałam.
-Jest ciepło ubierz się ładnie i wygodnie. - oznajmił.
-Czy sugerujesz, że na codzień ubieram się brzydko? - spytałam obrażonym tonem.
-To twoje słowa. - obronił się.
Wróciłam myślami do ubrań, gdybym dalej figlować z Riker'em mogłoby to trwać całą wieczność. Niestety nie miałam pojęcia w co się ubrać więc sięgnęłam rady eksperta.
-Sukienka czy spodnie? - spytałam.
-W spodniach będzie ci wygodniej. - oznajmił.
Nie miałam pojęcia co dla mnie szykował. Sięgnęłam po krótką ponad pępek koszulkę w kwiaty zakończoną koronką, dość wysokie (okolice pod pępkiem) jasne jeansowe spodenki. Włosy rozpuściłam, a na szubek głowy założyłam swoje ulubione okulary przeciw słoneczne. Jak mam to w zwyczaju na palce nałożyłam parę sztuk pierścionków, a na ręce zawisła bransoletka od rodziców. Zrobiłam lekki codzienny makijaż i wyszłam zaprezentować się chłopakowi.
-I jak? - spytałam.
-Mam się przebrać? - spytałam niepewna po czasie ciszy.
-Nie.. - spojrzał w dół na swoje ręce - Jest idealnie. - dopowiedział patrząc na mnie. Jak zwykle spiekłam na policzkach dwa buraki i wróciłam do garderoby aby wybrać buty i torebkę. Wzięłam białe conversy po kostki i torbę podobną do tej listonosza w kolorze czerni. W jej wnętrzu znalazły się podstawowy ekwipunek. Rzeczy które są potrzebne do życia czyli portfel, telefon, klucze, jakieś dziwne niepotrzebne rzeczy, mascara i cienista szminka. Zapięłam moje ulubione srebne 3 centymetrowe kolczyki i byłam już gotowa.
I jak się podoba? Może nie jest idealny ale jest! Komentarze mile widziane. / Mikalisa
#25 Wyzwanie
-Hej Rydel gotowa na dzisiejszy babski wieczór? - powiedziałam z udawanym entuzjazmem.
-Jej.. - odpowiedziała wywracając oczami i wchodząc przez próg drzwi
-Olivia, mam do ciebie prośbę.. - powiedziała cicho Laura.
-Hm? O co chodzi? - spytałam niby to z zainteresowaniem.
-Bo wiesz, gdy Van wyrzuciła mnie z domu, nie dała mi szansy na wzięcie ubrań. I czy mogłabyś mi pożyczyć jakieś ciuchy na tę noc? - zapytała podkreślając fragment o wyprowadzce.
-Tak jasne, Delly my zaraz wracamy. Czuj się jak u siebie, tylko nie zjedz wszystkiego przed filmem! - ostrzegłam ją uśmiechając się podejrzanie.
-Ja? Miałabym wszystko zjeść? No co ty! - odpowiedziała sarkastycznie.
Poszłam po schodach do mojej sypialni, przez którą trzeba było przejść aby dostać się do garderoby. Przyznam, że była dość wypchana ciuchami. Otworzyłam białą wielką szafę, która zajmowała całą ścianę i wygrzebałam z niej komplet pidżamy. Były to krótkie białe spodenki w różowe groszki oraz tego samego koloru górna część ubioru, która była umocowana na dwóch cienkich sznurkach.
-Proszę, myślę, że będzie pasować.. Czy jeszcze czegoś potrzebujesz? - zapytałam z grzeczności.
-A mogłabyś mi dać jeszcze jakiś sweter i grube skarpetki? Wiesz, gdy jest mi zimno nie mogę usnąć. - odpowiedziała.
-Jasne, nie ma problemu. - po odwróceniu się wywróciłam oczami, nie ma to jak u kogoś w domu zabierać mu jego rzeczy. Rozumiem jakby była to jeszcze Rydel. W końcu co moje to i jej, ale Laura? Jestem tolerancyjna ale nie znoszę chamstwa!
-Będą pasować. - mówiąc to podałam jej jasno-fioletowy szlafrok i podobnej barwy skarpetki. Uśmiechnęłam się przy tym słodko aby ukryć skwaszoną minę.
-No myślę. - odpowiedziała chamsko i poszła do łazienki.
Zeszłam na dół do Delly i spytałam ją czy ona też będzie się kąpać, lecz ta oznajmiła, że zrobiła to w domu niedługo przed moim sms'em. Gdy usłyszałam lecącą z góry wodę złapałam blondynkę za rękę i pociągnęłam do kuchni.
-Nie mogę z nią wytrzymać! Jest tutaj niecałe 10 minut i już czuje się jak pani domu! - wykrzyczałam starając się być w miarę cicho.
-Ale to ty ją tu przecież zaprosiłaś! - odszczeknęła się Rydel.
-To przez Riker'a jak do mnie mówi to odpływam i zgadzam się na wszystko. - oznajmiłam z lekką krępacją.
-Oj ty biedna.. Ale teraz mamy wielką królewnę na głowie. - mówiąc to poklepała mnie po czole.
-Tak wiem. To moja wina, ale poczucie winy zżerało mnie od środka. - powiedziałam tonem smutnego dziecka.
-Dobra nie ma co wytykać palcami. - przytuliła mnie abym się uspokoiła.
-Słyszysz? Królewna z piekła rodem opuściła łazienkę.. - powiedziałam zawiedziona.
-Będzie dobrze. - pocieszyła mnie Rydel na co nie odpowiedziałam bo w tej samej chwili wkroczyła Laura.
-To jak dziewczyny co dzisiaj oglądamy? - spytała.
-Wypożyczyłam parę horrorów, wiem że.... - odpowiedź została przerwana.
-Horrory! No chyba nie! To nie dla mnie i nie będziemy tego oglądać! Soreczka dziewczynki ale już wolę oglądać programy o psach! - wykrzyczała patrząc na nas jakbyśmy były na twarzach całe brudne.
-Ale nie wypożyczyłam nic innego.. - wyjąknęłam starając się jakoś ją przekonać.
-Trudno... Możemy jeszcze poplotkować. Tak! To jest wspaniały pomysł! Chodźmy! - po tej euforii zaciągnęła nas na salonowe łózko. Siedząc w kręgu spoglądałam na Rydel przepraszającym wzrokiem.
-A więc gramy w prawdę lub wyzwanie! Nie możemy odmówić ani odpowiedzi ani starać się wykręcić od zadanie! - wytłumaczyła a my posłusznie skinęłyśmy głowami. Szczerze to mogło być gorzej..
-Dobra ja wybieram Olivię! Prawda czy wyzwanie? - zapytała mnie brunetka.
-Wyzwanie. - mówiąc to pomyślałam, że przecież nie może być tak źle.
-Zadzwoń do Riker'a i powiedz mu, że chcesz to zrobić, że masz już dość czekania. - rozkazała. Po pierwszych trzech słowach żałowałam swojej decyzji. Obie z Rydel patrzałyśmy na nią z otwartymi buziami.
-Na co tak patrzysz? Wybrałaś to robisz. - mówiąc to podała mi mój telefon komórkowy. Nie widząc innego wyjścia ani drogi ucieczki wybrałam numer i wsłuchiwałam się w sygnały.
(Rozmowa telefoniczna)
-Halo? - zapytał męski głos.
-Riker.. - powiedziałam jak zbity pies.
-Co jest? - dopytał słysząc mój ton.
-Ja chcę to zrobić, nie mogę już dłużej czekać. - powiedziałam jak zaklęta.
-Co? Ale teraz? O co chodzi? - pytał zdezorientowany.
-Nic, nie ważne jutro pogadamy. Przyjdź rano. - powiedziałam po czym jak najszybciej się rozłączyłam.
Co za zażenowanie. Nigdy nie czułam się aż tak zawstydzona. Wiem to niby nic takiego ale, takie rzeczy jak stosunek powinny wyniknąć z chwili namiętności a nie jak planowana masturbacja.
-Jak chcecie to grajcie ja już mam dość.. Idę spać. - jak powiedziałam tak zrobiłam.
Wczołgałam się pod wybraną wcześniej kołdrę i owinęłam się nią chcąc zniknąć przed wszystkimi i wszystkim.
I jak się podoba? Ludzie mam taką wenę, że może dzisiaj jeszcze coś wstawię. Ale pod jednym warunkiem, chcę widzieć pod tym rozdziałem przynajmniej cztery komentarze! / Mikalisa
-Jej.. - odpowiedziała wywracając oczami i wchodząc przez próg drzwi
-Olivia, mam do ciebie prośbę.. - powiedziała cicho Laura.
-Hm? O co chodzi? - spytałam niby to z zainteresowaniem.
-Bo wiesz, gdy Van wyrzuciła mnie z domu, nie dała mi szansy na wzięcie ubrań. I czy mogłabyś mi pożyczyć jakieś ciuchy na tę noc? - zapytała podkreślając fragment o wyprowadzce.
-Tak jasne, Delly my zaraz wracamy. Czuj się jak u siebie, tylko nie zjedz wszystkiego przed filmem! - ostrzegłam ją uśmiechając się podejrzanie.
-Ja? Miałabym wszystko zjeść? No co ty! - odpowiedziała sarkastycznie.
Poszłam po schodach do mojej sypialni, przez którą trzeba było przejść aby dostać się do garderoby. Przyznam, że była dość wypchana ciuchami. Otworzyłam białą wielką szafę, która zajmowała całą ścianę i wygrzebałam z niej komplet pidżamy. Były to krótkie białe spodenki w różowe groszki oraz tego samego koloru górna część ubioru, która była umocowana na dwóch cienkich sznurkach.
-Proszę, myślę, że będzie pasować.. Czy jeszcze czegoś potrzebujesz? - zapytałam z grzeczności.
-A mogłabyś mi dać jeszcze jakiś sweter i grube skarpetki? Wiesz, gdy jest mi zimno nie mogę usnąć. - odpowiedziała.
-Jasne, nie ma problemu. - po odwróceniu się wywróciłam oczami, nie ma to jak u kogoś w domu zabierać mu jego rzeczy. Rozumiem jakby była to jeszcze Rydel. W końcu co moje to i jej, ale Laura? Jestem tolerancyjna ale nie znoszę chamstwa!
-Będą pasować. - mówiąc to podałam jej jasno-fioletowy szlafrok i podobnej barwy skarpetki. Uśmiechnęłam się przy tym słodko aby ukryć skwaszoną minę.
-No myślę. - odpowiedziała chamsko i poszła do łazienki.
Zeszłam na dół do Delly i spytałam ją czy ona też będzie się kąpać, lecz ta oznajmiła, że zrobiła to w domu niedługo przed moim sms'em. Gdy usłyszałam lecącą z góry wodę złapałam blondynkę za rękę i pociągnęłam do kuchni.
-Nie mogę z nią wytrzymać! Jest tutaj niecałe 10 minut i już czuje się jak pani domu! - wykrzyczałam starając się być w miarę cicho.
-Ale to ty ją tu przecież zaprosiłaś! - odszczeknęła się Rydel.
-To przez Riker'a jak do mnie mówi to odpływam i zgadzam się na wszystko. - oznajmiłam z lekką krępacją.
-Oj ty biedna.. Ale teraz mamy wielką królewnę na głowie. - mówiąc to poklepała mnie po czole.
-Tak wiem. To moja wina, ale poczucie winy zżerało mnie od środka. - powiedziałam tonem smutnego dziecka.
-Dobra nie ma co wytykać palcami. - przytuliła mnie abym się uspokoiła.
-Słyszysz? Królewna z piekła rodem opuściła łazienkę.. - powiedziałam zawiedziona.
-Będzie dobrze. - pocieszyła mnie Rydel na co nie odpowiedziałam bo w tej samej chwili wkroczyła Laura.
-To jak dziewczyny co dzisiaj oglądamy? - spytała.
-Wypożyczyłam parę horrorów, wiem że.... - odpowiedź została przerwana.
-Horrory! No chyba nie! To nie dla mnie i nie będziemy tego oglądać! Soreczka dziewczynki ale już wolę oglądać programy o psach! - wykrzyczała patrząc na nas jakbyśmy były na twarzach całe brudne.
-Ale nie wypożyczyłam nic innego.. - wyjąknęłam starając się jakoś ją przekonać.
-Trudno... Możemy jeszcze poplotkować. Tak! To jest wspaniały pomysł! Chodźmy! - po tej euforii zaciągnęła nas na salonowe łózko. Siedząc w kręgu spoglądałam na Rydel przepraszającym wzrokiem.
-A więc gramy w prawdę lub wyzwanie! Nie możemy odmówić ani odpowiedzi ani starać się wykręcić od zadanie! - wytłumaczyła a my posłusznie skinęłyśmy głowami. Szczerze to mogło być gorzej..
-Dobra ja wybieram Olivię! Prawda czy wyzwanie? - zapytała mnie brunetka.
-Wyzwanie. - mówiąc to pomyślałam, że przecież nie może być tak źle.
-Zadzwoń do Riker'a i powiedz mu, że chcesz to zrobić, że masz już dość czekania. - rozkazała. Po pierwszych trzech słowach żałowałam swojej decyzji. Obie z Rydel patrzałyśmy na nią z otwartymi buziami.
-Na co tak patrzysz? Wybrałaś to robisz. - mówiąc to podała mi mój telefon komórkowy. Nie widząc innego wyjścia ani drogi ucieczki wybrałam numer i wsłuchiwałam się w sygnały.
(Rozmowa telefoniczna)
-Halo? - zapytał męski głos.
-Riker.. - powiedziałam jak zbity pies.
-Co jest? - dopytał słysząc mój ton.
-Ja chcę to zrobić, nie mogę już dłużej czekać. - powiedziałam jak zaklęta.
-Co? Ale teraz? O co chodzi? - pytał zdezorientowany.
-Nic, nie ważne jutro pogadamy. Przyjdź rano. - powiedziałam po czym jak najszybciej się rozłączyłam.
Co za zażenowanie. Nigdy nie czułam się aż tak zawstydzona. Wiem to niby nic takiego ale, takie rzeczy jak stosunek powinny wyniknąć z chwili namiętności a nie jak planowana masturbacja.
-Jak chcecie to grajcie ja już mam dość.. Idę spać. - jak powiedziałam tak zrobiłam.
Wczołgałam się pod wybraną wcześniej kołdrę i owinęłam się nią chcąc zniknąć przed wszystkimi i wszystkim.
I jak się podoba? Ludzie mam taką wenę, że może dzisiaj jeszcze coś wstawię. Ale pod jednym warunkiem, chcę widzieć pod tym rozdziałem przynajmniej cztery komentarze! / Mikalisa
środa, 25 marca 2015
#24 Niechciany gość.
Na stole położyłam trzy pełne chrupek, chipsów oraz popcornu miski. Zniosłam z góry filmy różnego gatunku. Wiedziałam, że Delly bardzo lubi horrory. To jedna z wielu rzeczy która nas łączy. Na stole znalazły się także kubki oraz różne napoje. Na sofie rozłożyłam poduszki oraz kołdry. Przebrałam się w pidżamę, czekałam jeszcze tylko na Rydel. Usłyszałam dzwonek telefonu, był to Riker.
-Riker, co jest? - zapytałam na przywitanie.
-Wiesz.. Chodzi o Laurę. - mówił zmęczony.
-O co chodzi? - dopytywałam.
-No więc, Vanessa wyrzuciła ją z domu a Ross wziął ją do nas. I chciał abym się spytał, czy Laura też może przyjść. - wyjaśnił.
-Wiesz.. Gen nie zbyt ją lubi a więc może być problem. - odpowiedziałam, tak naprawdę nie chciałam aby przychodziła, więc młodsza siostra stała się dobrą wymówką tym bardziej, że nie było jej w domu. Genevive nocuje u koleżanki ze szkoły.
-Zapomniałem, powiem Ross'owi, że Genevive nie przepada za Laurą. Na pewno zrozumie. Branoc, kocham cie. - powiedział uroczym głosem.
-Ja ciebie też. Pa. - rozłączyłam się.
Cieszyłam się, że Laury nie będzie u mnie w domu, miałam nadzieję, że Ross nie wiedział nic o nocowaniu Gen. Młodsza siostra dziewczyny, której nienawidziłam? Chyba to była ostatnia rzecz jakiej potrzebowałam. Usiadłam na kanapie rozmyślając czy nie popełniłam błędu. Przecież ona nie była niczemu winna. To nie jej wina, że miała taką okropną siostrę, która na dodatek wyrzuciła ją z domu. Wyciągnęłam rękę aby sięgnąć po telefon komórkowy leżący na stoliku. Wybrałam numer mojego ukochanego i już po paru sekundach słyszałam znajome sygnały łączące.
(Rozmowa telefoniczna)
-Riker? - zapytałam niepewna ciszy jaką zastałam.
-Co jest? Coś się stało? - zapytał.
-Nie to nic szczególnego.. Właściwie to Laura może wpaść. Gen poszła na nocowanie do przyjaciółki, więc nie będzie problemu.. - odpowiedziałam utrzymując niepewny ton głosu.
-Jesteś pewna? Wiesz, że jeśli nie chcesz nie musisz się do tego zmuszać.. - poinformował mnie.
-Jestem pewna. Nie będzie tak źle. Niech przyjdą z Delly około 20:30. - odpowiedziałam mu przedstawiając informację.
-Okej przekaże, wiesz że jesteś najlepsza? - powiedział czarująco.
-Tak wiem. Przecież dlatego tak bardzo mnie kochasz. - zażartowałam..
-Kocham cię, muszę kończyć. - powiedział
-Kocham cię. - odpowiedziałam ale wątpiłam, że jeszcze to usłyszał..
Odłożyłam prędko telefon na jego poprzednie miejsce i zerwałam się z miejsca jak oparzona, musiałam jak najszybciej powiększyć zapasy jedzenia i picia oraz znieść kolejną pościel. Zostało mi niecałe piętnaście minut. Powlokłam sie na górę po schodach, podeszłam do szafy stojącej w garderobie i wyciągnęłam z niej zapasową pościel. Założyłam na nią błękitna poszewkę w ciemniejszy odcień koloru kwiaty. Zniosłam ten zestaw na dolną część domu i położyłam na rozłożonej sofie. Poczłapałam w moich "bamboszach" do kuchni. Wyciągnęłam z górnej szafki zieloną, plastikową miskę średniego rozmiaru i wsypałam do niej najostrzejsze chipsy w L.A. Wyciągnęłam z cargo* (wytłumaczenie na dole) szklankę i zaniosłam rzeczy do salonu. Kuchnia była drugim ulubionym miejscem w moim domu. Była urządzona w nowoczesnym stylu. Przeważającym kolorem była biel. Zanim zdążyłam pomyśleć o rozłożeniu ciała na kanapie zabrzmiał dzwonek, oznaczający przybycie gości. Podbiegłam wesoło do drzwi i otworzyłam je. Mój zapał minął po tym jak zobaczyłam tak znienawidzoną twarz. Tak bardzo, przypominała twarz osoby, której nie cierpię. Westchnęłam głęboko i pocieszyłam się myślą "nie będzie tak źle, to tylko jedna noc".
*cargo - wysuwana, pionowa szafka.
A więc jak się podoba? Wiem, że ten powrót nie był błyskotliwy, ale przynajmniej był. Zapraszam do komentowania i przekazywania tego bloga innym. :) / Mikalisa
(Rozmowa telefoniczna)
-Riker? - zapytałam niepewna ciszy jaką zastałam.
-Co jest? Coś się stało? - zapytał.
-Nie to nic szczególnego.. Właściwie to Laura może wpaść. Gen poszła na nocowanie do przyjaciółki, więc nie będzie problemu.. - odpowiedziałam utrzymując niepewny ton głosu.
-Jesteś pewna? Wiesz, że jeśli nie chcesz nie musisz się do tego zmuszać.. - poinformował mnie.
-Jestem pewna. Nie będzie tak źle. Niech przyjdą z Delly około 20:30. - odpowiedziałam mu przedstawiając informację.
-Okej przekaże, wiesz że jesteś najlepsza? - powiedział czarująco.
-Tak wiem. Przecież dlatego tak bardzo mnie kochasz. - zażartowałam..
-Kocham cię, muszę kończyć. - powiedział
-Kocham cię. - odpowiedziałam ale wątpiłam, że jeszcze to usłyszał..
Odłożyłam prędko telefon na jego poprzednie miejsce i zerwałam się z miejsca jak oparzona, musiałam jak najszybciej powiększyć zapasy jedzenia i picia oraz znieść kolejną pościel. Zostało mi niecałe piętnaście minut. Powlokłam sie na górę po schodach, podeszłam do szafy stojącej w garderobie i wyciągnęłam z niej zapasową pościel. Założyłam na nią błękitna poszewkę w ciemniejszy odcień koloru kwiaty. Zniosłam ten zestaw na dolną część domu i położyłam na rozłożonej sofie. Poczłapałam w moich "bamboszach" do kuchni. Wyciągnęłam z górnej szafki zieloną, plastikową miskę średniego rozmiaru i wsypałam do niej najostrzejsze chipsy w L.A. Wyciągnęłam z cargo* (wytłumaczenie na dole) szklankę i zaniosłam rzeczy do salonu. Kuchnia była drugim ulubionym miejscem w moim domu. Była urządzona w nowoczesnym stylu. Przeważającym kolorem była biel. Zanim zdążyłam pomyśleć o rozłożeniu ciała na kanapie zabrzmiał dzwonek, oznaczający przybycie gości. Podbiegłam wesoło do drzwi i otworzyłam je. Mój zapał minął po tym jak zobaczyłam tak znienawidzoną twarz. Tak bardzo, przypominała twarz osoby, której nie cierpię. Westchnęłam głęboko i pocieszyłam się myślą "nie będzie tak źle, to tylko jedna noc".
*cargo - wysuwana, pionowa szafka.
A więc jak się podoba? Wiem, że ten powrót nie był błyskotliwy, ale przynajmniej był. Zapraszam do komentowania i przekazywania tego bloga innym. :) / Mikalisa
Subskrybuj:
Posty (Atom)