***Oczami Olivii***
Wtuliłam się w klatkę piersiową Riker'a. Jak mogłam wcześniej tak o nim myśleć?! Przecież on nie chciałby mnie skrzywdzić. Histeryzuje i tyle, przesadzam. Powinnam teraz całować jego stopy, taka prawda.
-Riker.. - szepnęłam zachrypniętym głosem.
-Hm? - spytał zatroskany.
-Przepraszam. - mówiąc to schowałam twarz w miejsce obok jego obojczyka.
-Za co? - spytał zdziwiony.
-Za wszystko, za to jak cię wcześniej potraktowałam. To było głupie. - wytłumaczyłam.
-I jednocześnie dziękuję. - dopowiedziałam.
-Ratowanie twojego życia to mój priorytet. - zażartował.
-Zaprowadzisz mnie do pokoju? - zapytałam.
-Jasne. - odpowiedział i po drodze zgarnął moją pidżamę.
Zaprowadził mnie do mojej sypialni, mocno trzymałam się jego przedramienia. Gdybym nie miała jego to chyba bym już nie żyła. Nie miałam na tyle siły aby iść sama. Gdy weszliśmy do pokoju usadowił mnie na łóżku i wytarł suchym ręcznikiem. Ubrał na mnie bieliznę a na nią pidżamę, wtedy już wiedziałam, że nie jest on złym człowiekiem. Zadbał o mnie, nawet wytarł całe moje ciało. Włosy owinął ręcznikiem i położył mnie pod kołdrę.
-Przyniosę ci coś do jedzenia i do picia. - poinformował, a ja nawet nie zdążyłam wypowiedzieć żadnego słowa.
-Liv mogę? - zapytał Ross.
-Jasne, wchodź. - zaprosiłam.
-Mam do ciebie prośbę.. - zaczął.
-Co jest? - nakłoniłam go do dalszego mówienia.
-Staraj się nie robić sobie krzywdy.. To źle działa na Gen. - poprosił.
-Ross, ja nie robię tego specjalnie.. - tłumaczyłam się.
-Ja ci wierzę, po prostu.. Nie lubię patrzeć jak Gen cierpi. Z każdym twoim wypadkiem ona też obrywa. - wytłumaczył.
-Wiem, masz rację. Muszę brać pod uwagę ją i jej zachowanie. - potwierdziłam.
-Dzięki.. - rzucił i wyszedł.
Po całej tej rozmowie w końcu doszło do mnie, że jestem najgorszą osobą na świecie. Krzywdzę każdego kogo napotkam, Riker'a, Genevive, Ross'a i pewnie wiele innych osób tyle, że tego nie widzę. Dzięki Ross'owi pojęłam, że nie mogę ich krzywdzić.
-Jestem, nie wiedziałem na co masz ochotę więc zrobiłem grzanki z białym serem. Ej coś się stało? - zapytał zaniepokojony moją miną.
-Nie, po prostu myślę o tym co by się stało gdybyś nie przyszedł... - nie, nie skłamałam, to także było moją udręką.
-Ale przyszedłem. - wypomniał i usiadł obok mnie podając sok pomarańczowy i talerz z wieloma grzankami.
-Ale, co by było gdybyś nie przyszedł... - powiedziałam nadal rozmyślając o zmartwieniach.
-Nie ma takiej opcji abym nie przyszedł. - odpowiedział pewnie.
-Riker, ja nie powinnam być dla ciebie ciężarem. - mówiłam przez lejące się już łzy.
-Nie jest.. - próbował mnie pocieszyć.
-Nie widzisz, że cały czas cię ranię?! Mówię sobie, że cię kocham, że nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.. To prawda, ale za jaką cenę?! Nie mogę cię krzywdzić, a ty nie możesz już być przy mnie, bo przez to cierpisz. Ja to widzę, wszyscy to widzą. - przerwałam blondynowi.
I nagle nastała głucha cisza, słyszałam tylko głosy w mojej głowie, które nakłaniały mnie do przeprosin.
-Riker, ja na ciebie nie zasługuję. Przepraszam, że do tej pory cię raniłam, po prostu byłam ślepa na to czy inni są szczęśliwi.. Byłam taka samolubna. - zaczęłam wypominać sobie błędy.
-Przestań. - zasyczał.
-Ale taka jest prawda. - dodałam.
-Skąd masz pewność?! Przestań się do cholery wszystkiego domyślać! Ja wiem co czuję, i wiem że cię kurwa kocham! - wykrzyczał.
-Przepraszam.. - wyrecytowałam.
-Za co mnie do cholery przepraszasz?! - zapytał zirytowany.
-Przepraszam za to, że nie umiem pytać o twoje uczucia! - wykrzyczałam.
-To nie takie trudne.. - wypomniał.
-Po co to wszystko było? - zapytał.
-Do czego zmierzasz? - spytałam niepewna odpowiedzi.
-Skoro tak bardzo chcesz mnie nie krzywdzić, to po co mówiłaś mi, że mnie kochasz?! - znów zirytowany podniósł głos.
-Bo ja cię do cholery kocham! - wykrzyczałam pod wpływem emocji.
Przytuliłam go mocno, jak tylko umiałam a on odwzajemnił uścisk.
-Nie umiem cię nie kochać.. - wyszeptałam.
-Moje życie bez ciebie nie ma sensu.. - odpowiedział.
I nagle znów wszystko wróciło do normy, siedzieliśmy zajadając grzanki i żartując. Tak jak kiedyś, teraz wiedzieliśmy o odczuciach, może to i lepiej. Po zjedzeniu całego posiłku co była nie lada wysiłkiem położyliśmy się pod kołdrę i przytuleni nadal rozmawialiśmy. Riker postanowił, że zostanie na noc bo się o mnie boi. Sądziłam, że jego strach jest niepotrzebny ale co do nocowania byłam w siódmym niebie. Przy nim mogłam być sobą, mówić mu o wszystkim. Nie tylko byłam w nim szaleńczo zakochana ale także był osobą której mówiłam o wszystkim przyjacielem. Nie chciałam nic ukrywać, tylko być przy nim w deszcz, w słońce czy w burzy, to nie miało znaczenia, po prostu być z nim. Zakochanie to za mało powiedziane, chłopak to niewystarczające określenie. Nazywałam go moją miłością. Z takimi myślami usypiałam słysząc jego głos.
Ahh myślę, że ten rozdział jest wystarczająco długi wiem rozpisałam się i myślę, że dobrze zrobiłam. Jestem dumna z tego rozdziału :') / Mikalisa
Historia opowiada o niezwykłej miłości Riker'a. Olivia jest 20-letnią kobietą, która po wypadku samochodowym rodziców przeżyła załamanie. Pomogła wyjść jej z doła młodsza siostra Genevive. Która także jest jedną z głównych postaci. Po przeprowadzce do L.A. Olivia wraz z siostrą rozpoczyna nowe życie. Które okaże się lepsze niż się spodziewała.
niedziela, 26 kwietnia 2015
sobota, 25 kwietnia 2015
#30 Wypadek
PRZECZYTAJ NOTATKĘ NA DOLE!!
***Oczami Gen***
Usiadłam na łóżku i sięgnęłam po laptopa, Ross pocałował mnie w łopatkę, zawsze gdy czegoś potrzebował lub chciał to się "przymila".
-Co sobie życzysz? - zapytałam.
-Proponuję przynieść chipsy i picie, co ty na to? - mówiąc to mrugnął no mnie.
-Tak to dobry pomysł, pójdziesz ze mną? - zapytałam.
-Jasne. - wstał z łóżka pociągnął mnie za rękę i zeszliśmy schodami w dół.
Wyjęłam chipsy z dolnej szafki oraz szklanki z górnej i położyłam obie te rzeczy na blat.
-Zauważyłaś, że Riker wybiegł z domu jakiś taki inny? - zapytał blondyn.
-Nie zwróciłam uwagi ale masz rację, tak jakby się z Liv pokłócili.. - uświadomiłam sobie.
-Pewnie i tak się pogodzą. - dopowiedział.
-Tak chyba masz rację, niepotrzebnie się martwimy. A jeśli już chodzi o Liv to trochę długo już w tej łazience siedzi, pójdę sprawdzić co się dzieję a ty wsyp chipsy do miski. - poprosiłam i poszłam skontrolować siostrę.
-Liv! Wszystko ok? - mówiłam głośniej niż miałam w zwyczaju.
-Liv! - krzyczałam, a ona nadal nie odpowiadała.
Pociągnęłam za klamkę lecz ta unieruchomiona przez zamek nie chciała uchylić mi drzwi.
-Ross! - zawołałam spanikowana.
-Co się dzieje?! - zapytał po tym jak w zaskakującym tempie znalazł się przy moim boku.
-Nie wiem, Liv nie odpowiada, boję się wołałam a drzwi są zamknięte. - panikowałam.
-Poczekaj. - powiedział po czym próbował wyważyć drzwi.
-Sam nie dam rady, leć po Riker'a a ja spróbuje coś zdziałać. - rozkazał.
Jak powiedział tak zrobiłam, zbiegłam ze schodów tak naprawdę to chyba z nich zleciałam. Wybiegłam przez drzwi nie zamykając ich. To samo zrobiłam z drzwiami Lynchów.
-Riker! - wołałam szukając go w pomieszczeniach.
-Co się stało? - zapytał schodząc z góry.
-Liv chyba zasłabła w łazience, nie odpowiada a Ross nie może otworzyć drzwi i.. - przerwał mi wychodząc z domu biegnąc w kierunku naszej łazienki. Pobiegłam za starszym blondynem.
-Riker, próbowałem wszystkiego te cholerne drzwi nie chcą się otworzyć! - próbował powiadomić go młodszy brat. Riker zaczął szarpać za klamkę i próbował wyważyć drzwi.
-Co jest z tymi cholernymi drzwiami?! Kurwa! - przy jego przekleństwie drzwi postanowiły wpuścić nas do środka. Riker wziął ręcznik i podczas wyciągania Liv z wanny owinął nim ją. Położył ją na mokrych już kafelkach i reanimował.
-Cholera! No dalej. Żyj Liv. Kurwa! - powtarzał przy każdym uderzeniu. Po około 20-stu uderzeniach z ust blondynki zaczęła wypływać woda. Zaraz po tym ocknęła się i przewracając się na brzuch nadal wypluwała ciecz.
-Liv. - gdy tylko przestała przykucnęłam obok niej i przytuliłam.
-Tak się cieszę, już chyba nigdy nie puszczę cię samej do łazienki. - rzuciłam, nic nie odpowiadała tylko odwzajemniła mój uścisk.
-Riker, pomożesz. - poprosiła chłopaka po czym ten pomógł jej wstać. Najwidoczniej nie miała już siły.
-Przyniosę ci coś do jedzenia i do picia. - wyszłam nie słuchając jej sprzeciwu. Po prostu nie interesowało mnie to jaką ma wymówkę, nigdy nie dbała o siebie lecz o innych. Cała Liv, nigdy nie chcę nikogo martwić.
Zeszłam na dół ciągnąc za sobą Ross'a. Gdy byliśmy już w kuchni przytuliłam się do niego i zaczęłam płakać.
-Wszystko dobrze. Nic się nie stało.. Nic nikomu się nie stało. - uspokajał mnie.
-Wiem, ale po prostu boję się o nią. - odpowiedziałam.
-Poradzi sobie.. Nie jest sama, ma ciebie, Riker'a, Rydel, Rocky'ego - doradzał mi.
-Masz rację. - przyznałam i wtuliłam się w niego.
Miało być dramatycznie, nie wiem czy mi wyszło.. Jeśli chcecie następnego rozdziału to POD TYM ROZDZIAŁEM ma być minimum 4 komentarze! Wtedy dodaje, no i ten komentujcie i obserwujcie i motywujcie no. / Mikalisa
***Oczami Gen***
Usiadłam na łóżku i sięgnęłam po laptopa, Ross pocałował mnie w łopatkę, zawsze gdy czegoś potrzebował lub chciał to się "przymila".
-Co sobie życzysz? - zapytałam.
-Proponuję przynieść chipsy i picie, co ty na to? - mówiąc to mrugnął no mnie.
-Tak to dobry pomysł, pójdziesz ze mną? - zapytałam.
-Jasne. - wstał z łóżka pociągnął mnie za rękę i zeszliśmy schodami w dół.
Wyjęłam chipsy z dolnej szafki oraz szklanki z górnej i położyłam obie te rzeczy na blat.
-Zauważyłaś, że Riker wybiegł z domu jakiś taki inny? - zapytał blondyn.
-Nie zwróciłam uwagi ale masz rację, tak jakby się z Liv pokłócili.. - uświadomiłam sobie.
-Pewnie i tak się pogodzą. - dopowiedział.
-Tak chyba masz rację, niepotrzebnie się martwimy. A jeśli już chodzi o Liv to trochę długo już w tej łazience siedzi, pójdę sprawdzić co się dzieję a ty wsyp chipsy do miski. - poprosiłam i poszłam skontrolować siostrę.
-Liv! Wszystko ok? - mówiłam głośniej niż miałam w zwyczaju.
-Liv! - krzyczałam, a ona nadal nie odpowiadała.
Pociągnęłam za klamkę lecz ta unieruchomiona przez zamek nie chciała uchylić mi drzwi.
-Ross! - zawołałam spanikowana.
-Co się dzieje?! - zapytał po tym jak w zaskakującym tempie znalazł się przy moim boku.
-Nie wiem, Liv nie odpowiada, boję się wołałam a drzwi są zamknięte. - panikowałam.
-Poczekaj. - powiedział po czym próbował wyważyć drzwi.
-Sam nie dam rady, leć po Riker'a a ja spróbuje coś zdziałać. - rozkazał.
Jak powiedział tak zrobiłam, zbiegłam ze schodów tak naprawdę to chyba z nich zleciałam. Wybiegłam przez drzwi nie zamykając ich. To samo zrobiłam z drzwiami Lynchów.
-Riker! - wołałam szukając go w pomieszczeniach.
-Co się stało? - zapytał schodząc z góry.
-Liv chyba zasłabła w łazience, nie odpowiada a Ross nie może otworzyć drzwi i.. - przerwał mi wychodząc z domu biegnąc w kierunku naszej łazienki. Pobiegłam za starszym blondynem.
-Riker, próbowałem wszystkiego te cholerne drzwi nie chcą się otworzyć! - próbował powiadomić go młodszy brat. Riker zaczął szarpać za klamkę i próbował wyważyć drzwi.
-Co jest z tymi cholernymi drzwiami?! Kurwa! - przy jego przekleństwie drzwi postanowiły wpuścić nas do środka. Riker wziął ręcznik i podczas wyciągania Liv z wanny owinął nim ją. Położył ją na mokrych już kafelkach i reanimował.
-Cholera! No dalej. Żyj Liv. Kurwa! - powtarzał przy każdym uderzeniu. Po około 20-stu uderzeniach z ust blondynki zaczęła wypływać woda. Zaraz po tym ocknęła się i przewracając się na brzuch nadal wypluwała ciecz.
-Liv. - gdy tylko przestała przykucnęłam obok niej i przytuliłam.
-Tak się cieszę, już chyba nigdy nie puszczę cię samej do łazienki. - rzuciłam, nic nie odpowiadała tylko odwzajemniła mój uścisk.
-Riker, pomożesz. - poprosiła chłopaka po czym ten pomógł jej wstać. Najwidoczniej nie miała już siły.
-Przyniosę ci coś do jedzenia i do picia. - wyszłam nie słuchając jej sprzeciwu. Po prostu nie interesowało mnie to jaką ma wymówkę, nigdy nie dbała o siebie lecz o innych. Cała Liv, nigdy nie chcę nikogo martwić.
Zeszłam na dół ciągnąc za sobą Ross'a. Gdy byliśmy już w kuchni przytuliłam się do niego i zaczęłam płakać.
-Wszystko dobrze. Nic się nie stało.. Nic nikomu się nie stało. - uspokajał mnie.
-Wiem, ale po prostu boję się o nią. - odpowiedziałam.
-Poradzi sobie.. Nie jest sama, ma ciebie, Riker'a, Rydel, Rocky'ego - doradzał mi.
-Masz rację. - przyznałam i wtuliłam się w niego.
Miało być dramatycznie, nie wiem czy mi wyszło.. Jeśli chcecie następnego rozdziału to POD TYM ROZDZIAŁEM ma być minimum 4 komentarze! Wtedy dodaje, no i ten komentujcie i obserwujcie i motywujcie no. / Mikalisa
Kolejne LBA
Zostałam nominowana przez http://close-your-eyes-and-kiss-me.blogspot.com POLECAM!
P.S. Aby odczytać odpowiedzi po prostu je zaznacz podobnie jak przy kopiowaniu :)
A więc zaczynamy :P
1. Co ostatnio obudziło Cię w środku nocy?
Hmm chyba był to mój pies, któremu zachciało się siku. xd
2. O czym w tym momencie myślisz?
O pomyśle na nowy rozdział, nie mam weny :(
3. Ulubione święto?
Wielkanoc, bo potem dyngus
4. Co pomaga Ci się uspokoić?
Jest to muzyka, oczywiście smutna lub po prostu spokojna lub zielona herbata :P
5. Czy kiedykolwiek ktoś powiedział Ci, że nie chce Cię stracić?
Chyba nie, przynajmniej nie przypominam sobie czegoś takiego.
6. Co najczęściej robisz z przyjaciółmi?
Oglądamy filmy, słuchamy muzyki no i siedzimy na omegle XD
7. Co Cię inspiruje?
Na pewno moje sny, które są czasami nie normalne ale przynajmniej inspirują :D
8. Jak poznałeś/aś R5?
Przeglądając YT trafiłam na ich cover Love Me no i spodobał mi się, obejrzałam ich R5 TV itp. To chyba był (jeśli się nie mylę) 2010r.
9. Ile masz lat?
Mhmm 13.. Tak wiem małolata ale to nie moja wina, że moja mama wcześniej w ciąże nie chciała zajść..
10. Ulubione słodycze?
Hm, na pewno czekolada, nawet gorzka i pierniki i to chyba tyle.
11. 5 faktów o Twoim ciele?
Nie wiem w jakim sensie to piszesz (bez skojarzeń!) a więc napisze tak jak zrozumiałam. 1 mam naprawdę mało pieprzyków, 2 mam bardzo małe serce, 3 nie podoba mi się jego kształt, 4 jak na mój wzrost mam naprawdę krótkie nogi, 5 jest za grube :P
No i to na tyle, a więc teraz nominacje :P
http://thesecretofthepast.blogspot.com/
http://iamnothingwithout.blogspot.com/
http://storywantyoubad.blogspot.com/
PYTANIA:
1. Twój ulubiony blog?
2. Kim chciałabyś/chciałbyś zostać z zawodu?
3. Ile chciałabyś/chciałbyś mieć dzieci?
4. Jakie masz drugie i trzecie (jeśli masz) imię?
5. Ulubione zespoły?
6. Skąd bierzesz wenę na pisanie bloga?
7. W jakim wieku jesteś?
8. Czy kiedykolwiek wcześniej byłeś/aś na tym blogu?
9. Jakie oglądasz seriale?
10. Ulubiony aktor/aktorka?
Przy okazji nominowanych zapraszam do czytania mojego bloga i komentowania jeśli najdzie ich oczywiście ochota :) / Mikalisa
piątek, 24 kwietnia 2015
#29 To nie on.
Weszliśmy do mojej sypialni i w namiętnych pocałunkach położyliśmy się na łóżku. Chwila namiętności, która otworzyła nam następne drzwi. W pośpiechu rozerwał tył mojej bluzki i rzucił ubranie w kąt pokoju. Łapczywie dotykał mojego brzucha, piersi, szyi i pleców. Palcami szukając dołu jego koszulki i pośpiesznie ją ściągnęłam. ciemny materiał znalazł się w pobliżu drzwi. Łapczywe pragnienie drugiego ciała uspokoiło się gdy doszedł do nas krzyk.
-Liv! Przyszliśmy z Ross'em do nas! - poinformowała nas Gen.
-Dobra, nie ma sprawy. - odpowiadając jej próbowałam ściągnąć jeszcze Riker'a na ziemie.
-Ej przestań Riker.. - próbowałam się wyrwać z jego ramion.
-Riker! - warczałam uważając na to aby młodzi nic nie usłyszeli.
-Przecież, nic się nie stanie.. - mruczał brutalnie nie czując presji.
-Przestań! - dopiero po tej próbie opanował się, ściągnął ręce z moich pleców, ja usiadłam obok a on schował twarz w dłoniach.
-Przepraszam, ja nie wiem co się stało. Po prostu.. - ciągnął.
-Nie ważne. - powiedziałam sucho.
Po tym nastała długa cisza. Pierwszy raz tak bardzo nie chciałam aby się odezwał. Może to dziecinne, ale ja naprawdę się bałam. W jego głosie wyczułam coś czego nie chciałam nigdy słyszeć. Nie znałam go z tej strony i chyba nie chciałam poznać. Ta brutalność w jego głosie.. To nie był mój Riker. Nie, to nie był on. To się nigdy nie wydarzyło.
-Liv ja Cię przepraszam.. - chciał mnie przytulić lecz potraktowałam go chłodnym wzrokiem.
-Najlepiej będzie jak już sobie pójdziesz.. - powiedziałam bez uczuciowo.
-Masz rację, nie powinno mnie tu chyba teraz być. - przytaknął mi, wziął swoje nakrycie i wyszedł. Jak gdyby nigdy nic.
Z moich oczu powoli leciały łzy. Przez głowę przechodziły mi różne myśli, których się bałam. Przez tę chwilę nienawidziłam TEGO Riker'a. Bałam się go, nie chciałam go. Wiem, każdy ma swoje złe strony, ja też nie jestem idealna, wręcz przeciwnie. Ale, to nie to samo. Wstałam wolno z łóżka, po drodze wzięłam pidżamę i poszłam (bez bluzki, w samym staniku) do łazienki.
-Hej Liv wszystko ok? - spytała Gen.
-A czemu miałoby nie być? - odpowiedziałam pytaniem.
-Nie wiem to ty chodzisz przybita. - wypomniała mi.
-Po prostu jestem zmęczona, za dużo myślę i za mało śpię. Pójdę się umyć i prześpię się. - uśmiechnęłam się sztucznie i poszłam do łazienki.
Napuściłam wody i dolałam płyn do kąpieli z jedwabiem ściągnęłam ubranie i stojąc w bieliźnie przed lustrem oglądałam swoje ciało. Może to nie brutalność Riker'a mnie przestraszyła lecz fakt o stracie dziewictwa? Chyba nawet ja nie znam odpowiedzi na te pytanie. Ściągnęłam czarną bieliznę i weszłam do wanny. Położyłam się i zamknęłam oczy. Odpłynęłam.
***Sen***
Dlaczego nie mogę się zatrzymać. Idę ulicą pomiędzy ciekawskimi twarzami. W końcu dostrzegam znajomą twarz. Wiedzę mojego blondyna uśmiechającego się do mnie. To ten uśmiech który kocham, którego nie chciałam stracić. Gdy stałam twarzą w twarz z Riker'em coś mnie uderzyło w lewą stronę twarzy. Co się dzieje? To on? I wtedy ujrzałam wyraz jego twarzy był smutny.. To na pewno nie on. Uspokajałam się w myślach. Dłonie blondyna znalazły się na mojej szyi i zaczęły ja ściskać. Nie mogłam złapać oddechu, choć tak bardzo się starałam. Próbowałam odepchnąć dłonie blondyna lecz nie miałam siły. Ręce bezwładnie odpłynęły, już ich nie czułam. Nogi odmówiły posłuszeństwa. Teraz miałam tylko jedną myśl ,,Kiedy ten cholerny ból zniknie?!".
Umarłam...
I jak się podoba, jak sądzicie czy to tylko sen? Przyznam się że nie miałam żadnego pomysłu na ten rozdział. Myślałam, myślałam i jest. A co do tego kiedy będzie następny rozdział. Nie mam pojęcie, nie mam siły pisać w poniedziałek idę na badania we wtorek wyniki i strasznie się boję. Będę się starać dodawać codziennie ale niczego nie obiecuje. // mikalisa
-Liv! Przyszliśmy z Ross'em do nas! - poinformowała nas Gen.
-Dobra, nie ma sprawy. - odpowiadając jej próbowałam ściągnąć jeszcze Riker'a na ziemie.
-Ej przestań Riker.. - próbowałam się wyrwać z jego ramion.
-Riker! - warczałam uważając na to aby młodzi nic nie usłyszeli.
-Przecież, nic się nie stanie.. - mruczał brutalnie nie czując presji.
-Przestań! - dopiero po tej próbie opanował się, ściągnął ręce z moich pleców, ja usiadłam obok a on schował twarz w dłoniach.
-Przepraszam, ja nie wiem co się stało. Po prostu.. - ciągnął.
-Nie ważne. - powiedziałam sucho.
Po tym nastała długa cisza. Pierwszy raz tak bardzo nie chciałam aby się odezwał. Może to dziecinne, ale ja naprawdę się bałam. W jego głosie wyczułam coś czego nie chciałam nigdy słyszeć. Nie znałam go z tej strony i chyba nie chciałam poznać. Ta brutalność w jego głosie.. To nie był mój Riker. Nie, to nie był on. To się nigdy nie wydarzyło.
-Liv ja Cię przepraszam.. - chciał mnie przytulić lecz potraktowałam go chłodnym wzrokiem.
-Najlepiej będzie jak już sobie pójdziesz.. - powiedziałam bez uczuciowo.
-Masz rację, nie powinno mnie tu chyba teraz być. - przytaknął mi, wziął swoje nakrycie i wyszedł. Jak gdyby nigdy nic.
Z moich oczu powoli leciały łzy. Przez głowę przechodziły mi różne myśli, których się bałam. Przez tę chwilę nienawidziłam TEGO Riker'a. Bałam się go, nie chciałam go. Wiem, każdy ma swoje złe strony, ja też nie jestem idealna, wręcz przeciwnie. Ale, to nie to samo. Wstałam wolno z łóżka, po drodze wzięłam pidżamę i poszłam (bez bluzki, w samym staniku) do łazienki.
-Hej Liv wszystko ok? - spytała Gen.
-A czemu miałoby nie być? - odpowiedziałam pytaniem.
-Nie wiem to ty chodzisz przybita. - wypomniała mi.
-Po prostu jestem zmęczona, za dużo myślę i za mało śpię. Pójdę się umyć i prześpię się. - uśmiechnęłam się sztucznie i poszłam do łazienki.
Napuściłam wody i dolałam płyn do kąpieli z jedwabiem ściągnęłam ubranie i stojąc w bieliźnie przed lustrem oglądałam swoje ciało. Może to nie brutalność Riker'a mnie przestraszyła lecz fakt o stracie dziewictwa? Chyba nawet ja nie znam odpowiedzi na te pytanie. Ściągnęłam czarną bieliznę i weszłam do wanny. Położyłam się i zamknęłam oczy. Odpłynęłam.
***Sen***
Dlaczego nie mogę się zatrzymać. Idę ulicą pomiędzy ciekawskimi twarzami. W końcu dostrzegam znajomą twarz. Wiedzę mojego blondyna uśmiechającego się do mnie. To ten uśmiech który kocham, którego nie chciałam stracić. Gdy stałam twarzą w twarz z Riker'em coś mnie uderzyło w lewą stronę twarzy. Co się dzieje? To on? I wtedy ujrzałam wyraz jego twarzy był smutny.. To na pewno nie on. Uspokajałam się w myślach. Dłonie blondyna znalazły się na mojej szyi i zaczęły ja ściskać. Nie mogłam złapać oddechu, choć tak bardzo się starałam. Próbowałam odepchnąć dłonie blondyna lecz nie miałam siły. Ręce bezwładnie odpłynęły, już ich nie czułam. Nogi odmówiły posłuszeństwa. Teraz miałam tylko jedną myśl ,,Kiedy ten cholerny ból zniknie?!".
Umarłam...
I jak się podoba, jak sądzicie czy to tylko sen? Przyznam się że nie miałam żadnego pomysłu na ten rozdział. Myślałam, myślałam i jest. A co do tego kiedy będzie następny rozdział. Nie mam pojęcie, nie mam siły pisać w poniedziałek idę na badania we wtorek wyniki i strasznie się boję. Będę się starać dodawać codziennie ale niczego nie obiecuje. // mikalisa
Subskrybuj:
Posty (Atom)