Przepraszam za ostatni rozdział wiem, że jest on strasznie krótki ale chciałam wam coś chociaż dać przed wyjazdem. Wyjeżdżam na 10 dni nad morze. I nie będę tam miała internetu. Wiem też, że ostatnio byłam nie obecna na blogu Ale wiecie sami jaki jest urok wakacji. :)
Historia opowiada o niezwykłej miłości Riker'a. Olivia jest 20-letnią kobietą, która po wypadku samochodowym rodziców przeżyła załamanie. Pomogła wyjść jej z doła młodsza siostra Genevive. Która także jest jedną z głównych postaci. Po przeprowadzce do L.A. Olivia wraz z siostrą rozpoczyna nowe życie. Które okaże się lepsze niż się spodziewała.
środa, 23 lipca 2014
poniedziałek, 21 lipca 2014
#19 Jakbym go nigdy nie straciła
Jak mógł? Byliśmy w kontakcie przez 1 miesiąc później musieliśmy go przerwać. Ale obiecywał.. Obiecywał, że o mnie nie zapomni. Okłamał mnie. Byłam wtulona w Rocky'ego tylko on mnie teraz potrafił uspokoić. Nie wyobrażałam sobie na jego miejscu kogoś innego. Łzy płynęły strumieniami. Zbliżyłam usta do ucha bruneta.
-Zabierz mnie stąd, proszę - wyszeptałam.
-Chodźmy - odpowiedział i objął mnie ramieniem, poszliśmy w stronę drzwi.
Chciałam jeszcze raz spojrzeć na jego twarz. Odwróciłam się i wtedy zdałam sobie sprawę, że mnie poznał.
-Olivia czekaj! - Krzyknął biegnąc w naszą stronę.
Stanęłam. Czekałam tylko na jego wyjaśnienia. Czemu mnie nie poznał? Dlaczego potraktował mnie tak zimno? Czy już mnie nie kocha? Wygasła nasza miłość?
-To na prawdę ty. - Powiedział zmachany.
-To nie wiarygodne, prawda? - Spytałam.
-Co? O co ci chodzi? - Spytał zdziwiony.
-Nawet Ell mnie poznał. Choć nie byłam z nim tak blisko jak z tobą! - Wyjaśniłam z płaczem.
-To nie tak, że cię nie poznałem. Po prostu tak wyszło. - Mówił.
-Tak po prostu? To samo mogę powiedzieć o tym! - Krzyknęłam pokazując okaleczone ręce.
-Co? Kiedy to zrobiłaś? Dlaczego? - dopytywał z przerażeniem je oglądając.
-Przez ciebie. Nie mogłam wytrzymać! - Wytłumaczyłam z krzykiem.
-Przecież obiecałaś! - Także krzyknął.
-Myślisz że chciałam to zrobić?! - Po tych słowach przytulił mnie mocno.
Staliśmy tak wtuleni. Szepnął mi do ucha ,,Przepraszam''. Nie umiałam się na niego gniewać więc.aby wiedział że mu wybaczam przytuliłam go jeszcze mocniej. Cieszyłam się że wrócił. Że wrócił do mnie nie do kogoś innego ale do mnie. Musnął moją wargę. Po tym czułam jakbym go nigdy nie straciła.
czwartek, 10 lipca 2014
#18 Jak mógł?
Minął już ten czas. Nadal żyję. Ale nie dotrzymałam obietnicy. Po pierwszym miesiącu tak mi go brakowało, że nie wytrzymałam. Pocięłam swoją rękę od tamtej pory chodzę w swetrach, bluzach. Tak aby nikt nie widział tych blizn. Cięłam się przez pól-tora miesiąca. Potem z tym skończyłam. Pomogła mi w tym Gen. Jutro R5 mieli koncert tu w L.A. Jako koniec trasy. Postanowiłam kupić dwa Vip'owskie bilety. Chciałam zobaczyć ich miny. Bilety przyszły szybko. Może po okołu 6 godzinach. Byłam zdziwiona. Myślałam, że dojdą jutro rano a nie o 16. Zaprosiłam siostrę na zakupy. Chciałam aby chłopakom (Riker'owi i Ross'owi) szczeny opadły. Ale ja oczywiście musiałam mieć coś z długim rękawem. Kupiłam więc czarną bluzę z Adidas'a ze złotymi paskami, krótkie szare jeans'y oraz błękitną luźną bluzkę na ramiączkach. Genevive kupiła długie czarne w białe wzorki legginsy, żółtą luźną bluzkę ze złotymi napisami oraz szary sweter z czarnymi łatami na łokciach. Po niesamowitych zakupach poszłyśmy do jakiejś restauracji. Zamówiłyśmy dwa kawałki sernika oraz cappucino.
-Masz zamiar powiedzieć Riker'owi o bliznach? - zapytała gdy kelnerka ze złożonym zamówieniem odeszła.
-Nie, nie chcę go martwić. Oraz boję się co sobie o mnie pomyśli. - odpowiedziałam.
-Myślę, że jednak powinnaś mu o tym powiedzieć. - przekonywała.
-Tak, podejdę do niego i powiem ,,Hej Riker, gdy ciebie nie było cięłam się przez pół-tora miesiąca'' - odpowiedziałam patrząc głupio na siostrę.
-No to byłoby głupie. Ale powinien się dowiedzieć. - twierdziła.
-Gdy zauważy to mu powiem. Ale sama z siebie nie chcę poruszać tego tematu. - odpowiedziałam.
-Niech ci będzie. Masz jakieś plany co do fryzury i makijażu? - zmieniła temat.
-Mhm. Grzywkę zepnę na bok do tyłu, a makijaż będzie lekki jak zawsze. - odpowiedziałam.
-Jak zwykle, klasyczna Olivia. - zaśmiała się.
-No a jak inaczej. A ty jakie plany? - spytałam chcąc nie mówić o sobie.
-Hmm myślę, że z włosów zrobię loki a makijaż jakiś ładny. Może chcesz mi go zrobić? - zapytała z nadzieją.
-Jasne nie ma problemu. Ale do tego zostało jeszcze kupę czasu. - zaśmiałam się, a kobieta przyniosła zamówienie.
-Dziękujemy. - powiedziałyśmy na raz.
-Okej to mamy ustalone. - powiedziała.
-A wiesz w jakim to miejscu? - zapytała przestraszona.
-Oczywiście. W klubie w centrum miasta. - odpowiedziałam.
-Okej to mamy załatwione. - zeszła ze strachliwego tonu.
-Ej! Czy to nie Rydel i Rocky? - powiedziała po 5 minutach wskazując dziewczynę-blondynkę oraz chłopaka-bruneta.
To byli oni. Byłam tego jeszcze bardziej pewna gdy zobaczyłam ich twarze. Nie patrzyli w moją stronę ale w stronę dwóch blondynów i bruneta. To byli oni. Byli tam wszyscy. Postanowiłam wziąć latte na wynos i wyszłam z torbami i Gen. Specjalnie poszłam z siostrą w ich kierunku. Udawałyśmy, że gadamy i ich nie widzimy. Wpadłam na Ratliff'a który mnie nie poznał. Wpadłam na niego i niespodziewanie wylałam na siebie kawę. Brunet zaczął przepraszać. Ja tylko popatrzyłam się na niego. Gdy zobaczył moją twarz wiedział już kim jestem.
-Oliv.. - zaczął ale zatkałam mu usta.
-Nie mów im.. - powiedziałam ale on mi wtedy przerwał.
-Dlaczego? Riker całą drogę mówił tylko o tym, że musi z tobą pogadać i cię zobaczyć. - mówił.
-Co? Na prawdę? - dopytywałam nie dowierzając.
-Tak. Riker, Rydel chodźcie! - krzyknął.
-Co, nie! - odkrzyknęłam i zaczęłam panikować. Nie miałam bluzy nie miałam jak ukryć raby. Były tak widoczne. Było mi wstyd.
Rodzeństwo podeszli do nas blondynka zauważyła już kim jestem i rzuciła się do przytulenia mnie. Riker miał nos w telefonie. Dziewczyna była tak wesoła. Ja także obie zaczęłyśmy płakać. Mężczyźni nie skojarzył mnie ponieważ byłam odwrócona do niego tyłem i wtulona w przyjaciółkę.
-Kto to? - usłyszałam jego szept który najwidoczniej był kierowany do Ell'a.
-Nie poznajesz? - spytał.
-Nie. Możesz mi powiedzieć kto to? - powtórzył.
To tak strasznie zabolało. Nie poznał mnie, przecież nie zmieniłam się ani trochę. Tylko prostowałam włosy. Zatkało mnie. Oderwałam się od blondynki i pobiegłam z płaczem do łazienki która była nie daleko. Dziewczyny pobiegły za mną.
-Liv, nie przejmuj się nie widział cię kupę czasu. - mówiła kobieta.
-Tak, ale ja o nim myślałam całe dnie. Pół-tora miesiąca robiłam to przez wasz wyjazd. - wykrzyczałam pokazując poraniona ręce.
-Płakałam gdy tylko o nim myślałam! - nadal krzyczałam.
Rydel najwidoczniej się przestraszyła. Poprosiłam je aby na chwilę zostawiły mnie samą. Dziewczyny z niechęcią to zrobiły. Zostałam sama. Usiadłam na podłogę i zaczęłam to robić. Znów zaczęłam ciąć moją skórę. Zrobiłam 10 sznyt, zrobiłabym ich więcej ale ktoś mi przerwał. Był to mężczyzna. Z początku myślałam, że to Riker, który przypomniał sobie kim jestem. Ale nie był to on. Był to Rocky. Wziął chusteczki, które miałam obok i zaczął wycierać moje przed ramię. Gdy ręka była już czysta a moja twarz doprowadzona do porządku przytulił mnie mocno. Czułam męskie ramię przyjaciela.
-Dlaczego? - spytał nadal przytulony.
-Dlaczego się pocięłam? - spytałam.
-Tak. - przytaknął.
-To przez niego. Tak bardzo zabolało gdy mnie nie poznał. - odpowiedziałam.
-A wcześniej? - dopytywał smutno.
-Brakowało mi jego i was. - odpowiedziałam zachrypniętym głosem.
Odkleiliśmy się od siebie. Brunet pocałował mnie lekko w czoło. Nie miał zarostu jak wcześniej. Był gładki. Tak wiem, śmiesznie to brzmi ale tak było.
-Nigdy więcej tego nie rób. - powiedział tylko.
Ja przytaknęłam. Posprzątaliśmy wszystkie rzeczy które tam były. Wzięłam torebkę i wyszliśmy z białego pomieszczenia. Po opuszczeniu toalety zobaczyłam jak mój ukochany kłóci się z Rydel. Spojrzeli w moją stronę. Znów się załamałam, spojrzałam na Rocky'ego. Gdy ujrzał moje zaszklone oczy przytulił mnie do siebie. Poczułam ciepło.
Jak się podoba? Trochę dramatyczny wiem. Ale chciałam aby coś się działo. :) Jak myślicie nagły przypływ weny? Miałam dodać w sobotę a dodaje w czwartek :D Proszę o komentowanie bo to na prawdę motywuje. :> Przepraszam za wszystkie błędy jakie popełniłam :) No i jeszcze życzę wam miłych wakacji! :D
środa, 9 lipca 2014
#17 Co mam robić?
-Wyjeżdżamy. - powiedział smutno.
-Ale gdzie? Po co? - pytałam ze łzami w oczach.
-W świat. Mamy trasę. - odpowiedział drżącym głosem.
-No to znaczy, że dużo osiągnęliście. Ale to znaczy, że musimy się rozstać. - powiedziałam lejąc krople z oczu.
-Niestety tak. Musimy się rozstać. Zobaczymy się dopiero za 9 miesięcy. - powiadomił.
-Czyli musimy się pożegnać dzisiaj. Ostatnie nasze przytulenie, pocałunek. - mówiłam.
-Tak. Nie chciałem aby nasze pożegnanie tak wyglądało. - mówił.
-Kiedy wyjeżdżacie? - zapytałam..
-Jutro rano.. - odpowiedział.
Na tą wiadomość łzy spływały mi jak woda z kranu. Czułam jakby ktoś wbił mi nóż prosto w serce. Jakbym umierała z cierpienia. Moja dusza bez niego, moje życie bez niego, bez niego wszystko było puste.. Byłam sama z moimi myślami, słowami. Nie mogłam się do niego przytulić. Nie mogłam poczuć tego bezpieczeństwa. Nie mogłam poczuć się kochana przez kogoś kogo także kocham. Jak mogłam się cieszyć tym, że tak wiele osiągnęli? Skoro traciłam wymarzonego mężczyznę.. Jak mogłam im gratulować? Skoro traciłam najlepszych przyjaciół na świecie. Jak mogłam pożegnać się tylko jednym słowem? Jak łamał się mój świat. Jak mogłam o nich zapomnieć? Skoro byli większą częścią mojego szczęścia. Nie mogłam! Nie chciałam! W tej chwili poczułam jakbym umierała. Jakbym umierała z tęsknoty. Co mogłam zrobić? Zatrzymać ich? Zniszczyć to co osiągnęli? Zaprzepaścić ich marzenia? O tym o czym nawet nie śnili.. O trasie.. Wtedy poczułam się tak jak po stracie rodziców. Bolało tak bardzo.. Znów straciłam najważniejsze mi osoby na świecie. Czułam się jak ta mała dziewczynka która nie umiała się pogodzić ze śmiercią ukochanych jej osób. Żałosne.. Chciałam jechać z nimi widzieć uśmiechy na ich twarzach gdy widzieli te wszystkie obyczaje w innych krajach. Ale wiedziałam, że byłabym ciężarem. Przeszkodą którą Riker musi pokonać aby iść dalej. Nie chciałam płakać. Nie chciałam mu tego utrudniać. Czemu nie mogłam być obojętna? Czemu musiało mi zależeć aż tak bardzo? Dlaczego? Otarłam łzy, popatrzyłam na blondyna i lekko się uśmiechnęłam. Chyba wyczuł, że był on fałszywy, przytulił mnie tak mocno jak nigdy. Zaszyta mała dziura, była tuż obok wielkiej otwartej dziury. Która zjawiła się gdy tylko usłyszałam pierwsze słowa chłopaka. Przegrałam życie. Przegrałam miłość. Przegrałam marzenia. Przegrałam szczęście. Przegrałam siebie. Wtedy wiedziałam, że nigdy nie będzie tak samo. Ja, nigdy nie będę taka sama. Moje serce dla nikogo nie będzie biło tak radośnie. Mój rozum nie przyzwyczai się do innego imienia. Moje ciało nie przyzwyczai się do innego ciała. Mój uśmiech nie będzie już nigdy tak szczery. Wiem to. Czuje to. Wiedziałam, że go nie zapomnę. Ale bałam się, że będę cierpieć wieczność. Że znajdzie sobie kogoś. Zapomni o tej jednej drobnej blondynce która czeka na niego w L.A. Nie chciałam nikogo innego niż jego. Nie mogłam mieć innego. Chciałam tylko tego jednego blondyna. Nie chciałam się żegnać. Nie chciałam niszczyć ich szansy. Nie mogłam. Nie wybaczyliby mi tego. Ja, bym sobie tego nie wybaczyła. Nie chciało mi się żyć.
-Olivia! - wybudził mnie głos Riker'a.
-Co? - wyjęknęłam.
-Obiecaj mi, że gdy wrócę zastanę cię z wielkim uśmiechem. - poprosił.
-Jak mam to zrobić bez ciebie? - zapytałam.
-Obiecaj, że nic sobie nie zrobisz. - prosił.
-Obiecam pod jednym warunkiem. - odpowiedziałam.
-Jakim? - zapytał.
-Nigdy o mnie nie zapomnisz. - prosiłam.
-Oczywiście, że obiecuję. Nie mógłbym o tobie zapomnieć. - odpowiedział.
-To ja także obiecuję, że nic sobie nie zrobię. - postanowiłam.
-Dobrze. Obiecuję, że będę dzwonić. Będziemy mieć kontakt. - obiecywał.
-Wiem. Zadbamy o to. - odpowiedziałam.
-Dokładnie. - powiedział.
Przytuliliśmy się jeszcze. Gdy nie widział wypuszczałam pomału po parę łez. Nie chciałam aby widział jak te rozstanie było dla mnie ciężkie. Nie chciałam aby dla niego też takie było. Nie mogłam mu tego utrudnić. Po prostu nie mogłam. Chciałam się jeszcze pożegnać z Rydel, Rocky'm, Ross'em, Ryland'em oraz Ell'em. Właśnie Ross! Ciekawe jak przyjęła to Genevive. Musi być jej strasznie ciężko. To jest jej pierwsza miłość na poważnie. Widziałam jaka była przy nim szczęśliwa. Wypełniał ją. Wtedy się ogarnęłam. Musiałam być silna, dla Gen. Musiałam być jej oparciem. Musiałam być dla niej taka jak ona dla mnie po stracie rodziców. Musiałam być jej starszą siostrą, która się nią opiekuję. Tym razem nie mogło być inaczej. Po prostu nie mogło. Nie mogłam być słaba. Chciałam aby mi o wszystkim powiedziała o tym wszystkim co ją gnębi. Jak się z tym czuję. Chciałam aby miała we mnie oparcie. Pożegnaliśmy się z Riker'em długim pocałunkiem oraz przytuleniem. Nie mogłam uwierzyć, że to ostatni raz. Wyszedł. Zostawił mnie. Oni wszyscy mnie zostawią. Co będzie gdy przyjadą?
Jak tam ludzie rozdział? Długo nad nim pracowałam i chciałam w nim umieścić pożegnanie Liv i Riker'a. Proszę komentujcie, ponieważ mam mało weny i nie wiem czy pisanie dalej ma sens. Jeśli nie tu to na FB w komentarzach pod postem z linkiem. Bardzo mi na tym zależy. Jeśli będzie chociaż 3 komentarze to postaram się napisać rozdział 18 do soboty. Ale niczego nie obiecuje, ponieważ moi rodzice planują wyjazd nad morze ale nie wiedzą kiedy. Ale wiem, że w najbliższym czasie. Ahh no i przepraszam co do trwania trasy. Bo tak naprawdę nie mam pojęcia ile trwała. ;c Przepraszam także za wszystkie błędy jakie popełniłam w tym rozdziale. :>