środa, 22 lipca 2015

#32 'Cause even if we change we'll always be the same'

   
*** 3 komentarze nowy rozdział***

                                                                      **Olivia**

5 miesięcy później. 

-A może Egipt? - zaproponowałam.
-Egipt? A może jednak Londyn? - proponował wciąż niezdecydowany blondyn.
-Trochę tego za dużo, musimy się zdecydować.. - jęknęłam.
-Liv, mamy jeszcze czas, to dopiero początek wakacji. - wypomniał.
-Wiem, ale po tym wszystkim chce żebyś miał wspaniały wyjazd no i idealne wspomnienia.. - wzdychnęłam.
-Nie ja. My, nie zapominaj, że bez ciebie nigdzie nie jade. - mówiąc to ucałował moje czoło.
-Tak, my.. - powiedziałam spoglądając w jego ciemne oczy.
-Wiesz, bo Ell też chciał spędzić z Rydel wspaniałe wakacje w końcu są razem, i miałem taki pomysł, czy nie moglibyśmy pojechać razem? - zaproponował niepewnie Riker.
-Żartujesz?! To jest genialny pomysł! Przecież wiesz jak bardzo uwielbiam Delly! - wtuliłam się w niego i pocałowałam w policzek.
-Cieszę się, że ci to pasuje. - pocałował mnie i tak zastygnęliśmy w namiętnym pocałunku.
-Kocham cię.. - szepnęłam.
-Cooo? Możesz powtórzyć bo chyba niedosłyszałem. - zażartował.
-Głupek! -popchnęłam go a ten rozłożył się na podłodze w nieopanowanym śmiechu.

Wstałam i udałam się do kuchni po zimne napoje ponieważ na dworze był skwar nie do wytrzymania. Wyciągnęłam z lodówki zimną lemoniadę, sięgnęłam do szafki po dwie szklanki i nalałam do szklanych naczyń. Nadal nie mieliśmy pomysłu na miejsce gdzie spędzimy wakacje, oczywiście nie były to plany na całe wakacje myśleliśmy o dwóch tygodniach może parę dni więcej. Nie mogliśmy pozwolić sobie na więcej odpoczynku, ponieważ zbliżała się trasa koncertowa. R5 wydali kolejny album i organizują kolejną trasę. Podczas trasy w Europie będę im towarzyszyć co mnie bardzo uszczęśliwiło. Zwiedzanie Europy było moim marzeniem od paru już lat.

-Liv, co jest żyjesz? - zapytał chłopak.
-Pewnie a czemu miałabym nie? - odpowiedziałam pytaniem.
-Bo za niedługo zalejesz mi kuchnie - powiadomił po czym.skojarzylam że wylalam prawie całą lemoniade.
-Przepraszam, zamyslilam się - sięgnęłam po ścierke i zaczęłam "wybierać" lemoniady z kałuży.
-Nic się nie stało, daj pomoge ci - chichotał.
-Czy ciebie to bawi? - spytalam a blondyn tylko kiwnal głową. Chlapnelam mu lekko w twarz lemoniada.
-Nie no teraz to się doigralas. - zaśmiał się po czym zaczął mnie gonić z zamiarem zemsty.

Ganialismy tak dobre 10 minut, do momentu.

-Mam Cię, co ty na zimną kąpiel? - zapytał zadziornie się uśmiechając.
-Niee, proszę, zrobię co zechcesz. - zrobiłam maślane oczy i spojrzałam na ukochanego.
-Co zechce? - zaczął udawać że rozważa tę propozycję.
-Chce buziaka. - odparł po krótkiej chwili.

W tym momencie moje usta były już na jego. Po pewnym czasie buziak zmienił się w namiętne pocałunki. Tak, to była chwila pożądania z mojej i jego strony. Tak bardzo mnie pragnął a ja bałam się mu oddać. Wiedział, że jeszcze nie jestem gotowa, i odziwo czekał, po prostu czekał. "Dlaczego? Dlaczego nie umiem oddać się osobie którą kocham? Co jest ze mną nie tak?" zaczęłam rozmyślać. Po chwili przerwał tę namiętną chwile przez co stanęłam jak osłupiała.

-Kocham Cię. - szeptnał z poważną miną.
-Wiesz przecież, że ja ciebie też. Ale co to za poważna mina? - zmartwiłam się trochę ponieważ zawsze gdy to mówił był uśmiechnięty od ucha do ucha.
-A tak jakoś. - odparł po czym przytulił mnie mocno do siebie.
-Kocham Cię, i nigdy nie przestanę. - szepnelam glaszczac go po tyle głowy.
-Skąd masz pewność że nie przestaniesz? - odparł.
-Bo moje życie bez ciebie nie ma sensu, bo kocham Cię tak bardzo jak nigdy nikogo w moim życiu. - powiedziałam odchylając jego głowę tak abym mogła zobaczyć jego oczy które jak na tą chwilę były pełne smutnku.
-Riker co się dzieje? Przecież widzę, nie oklamuj mnie. - powiedziałam gladzac jego już troche szorstki policzek.
-Przecież mówię ci że wszystko okej. - powiedział i uśmiechnął się sztucznie.
-Mhmm, lepiej powiedz mi o co chodzi bo wiesz że nie odpuszczę. - uśmiechnęłam się lekko, byłam pewna że coś jest nie tak.
-Livy odpuść to nie twoja sprawa, nie wtrącaj się. - odparł i odszedł tak po prostu mnie zostawił.

Miałam już dość tego że chodzi przygaszony gdy teraz tak o tym pomyśle to już od paru dni chodził i martwił się o coś o czym mi nie mówił. Wyszłam z ich domu i trzasnęłam drzwiami tak żeby usłyszał. Wróciłam do domu i usiadłam na kanapie wkurzona. Po chwili z góry zszedł Ross z Gen.

-Hej wszystko w porządku? - spytała Gen podchodząc powili do mnie.
-Tak oczywiście, jest zajebiście po prostu lepiej być nie mogło. - warknęłam wkurzona.
-Okej mów co się stało. - spytała młodsza siadają obok mnie.
-Przecież mówię że nic to nie twoja sprawa! - krzyknęłam po czym wyszłam podobnie jak z domu Lynchów.



Poszłam przed siebie nie wiedziałam gdzie idę i właściwie nie obchodziło mnie. Uciekłam od tego wszystkiego chciałam pomyśleć i coś postanowić.

                                                                      **Riker** 

Blondyn siedział na sofie twarz chował w dłoniach. Siedział tak odkąd 22-latka wyszła z jego domu. Myślał o konsekwencjach jakie spotkają go jeśli nadal będzie udawał, że wszystko jest okej. Wstał i udał się w stronę swojego pokoju, gdy już tam dotarł otworzył szafkę od biurka i wyciągnął z niej czarno niebieskie papierowe pudełeczko. Wyszedł do ogrodu za dom, włożył między wargi i odpalił papierosa. Nigdy nie powiedział Liv o tym, że od czasu do czasu pali. Nie był uzależniony, to był jego sposób na odstresowanie się.

-Problemy z Liv? - odezwał się damski głos gdy się odwrócił spostrzegł swoją siostre.
-Można tak powiedzieć. - odpowiedział po dłuższej chwili.
-O co poszło? - dopytywała.
-O bzdurę, to nic poważnego. - nadal spokojnie odpowiadał na pytania blondynki.
-Skoro tak uważasz. - uśmiechnęła się i wróciła do środka.



Właśnie za to tak bardzo uwielbiał swoją siostrę, nigdy nie naciskała chyba, że był to odpowiedni na to moment. Blondyn nie lubił kłócić się ze swoją ukochaną, nie chciał jej sprawiać przykrości, ale zdenerwował się gdy na niego naciskała. Postanowił zadzwonić do niej i przeprosić w końcu nie najmilej ją potraktował.

(Rozmowa telefoniczna)
-Liv gdzie jesteś? - spytał od razu gdy odebrała.
-Wiesz, to nie twoja sprawa.. - powiedziała najwyraźniej zła.
-Livy ja cię przepraszam nie chciałem tego powiedzieć ale za bardzo naciskałaś, proszę przyjdź to pogadamy. - wytłumaczył mężczyzna.
-Masz rację za bardzo naciskałam w końcu nie powinnam się wtrącać. Może zamiast siedzieć w domu pójdziemy gdzieś? - zaproponowała już radośniej.
-Jasne, to spotkajmy się w parku niedaleko domu, ok? - ustalił.
-Okej to do zaraz. - odpowiedziała.

Rozłączył się i ruszył w umówione miejsce aby zobaczyć się z blondynką.

Wielki powrót jest :) A więc mam wenę i no napisałam coś.. Nie wiem czy wyszedł ten rozdział sami oceńcie. Tak jak jest napisane na górze 3 komentarze i kolejny rozdział ;) // xmiaklisa